Twierdza Stalowa Wola lekko naruszona

Stal Stalowa Wola straciła pierwsze punkty na własnym terenie. Kotwica Kołobrzeg zdobyła jedno oczko na trudnym terenie, ale do końca nie może być z niego zadowolona.

Zielono-czarni nie mogą być zadowoleni po remisie z Kotwicą. Stalowcy co prawda mogą mówić o szczęściu, bowiem rywale nie wykorzystali jednego rzutu karnego, a gola na wagę remisu zawodnicy z Kołobrzegu stracili w 86. minucie strzelając sobie samobója. - Trzeba się cieszyć z remisu. Zagraliśmy chyba najsłabszy mecz w tym sezonie. Trzeba się cieszyć z tego punktu - powiedział obrońca Stalówki Michał Bogacz.

Stal zagrała bardzo słabo, a przede wszystkim od samego początku oddała pole gry rywalowi i dopiero po stracie drugiego gola ruszyła do ataku. - U siebie nie powinniśmy tak grać. Być może za wcześnie zdobyliśmy gola. Nie wiem z czego wynikała taka nasza gra. Powinniśmy od początku zawodów zagrać tak, jak po stracie drugiej bramki. Wstyd za taką grę. Jeśli chodzi o tą drugą jedenastkę, to nie ma co ukrywać, że faulowałem, ale wydaje mi się, że nie było to w polu karnym. Gdyby tak było, to puściłbym zawodnika i pewnie Tomek by to obronił. Popełniłem błąd - dodał Bogacz.
[ad=rectangle]
Po zawodach trener Stali Jaromir Wieprzęć stwierdził, że kiedyś taki słaby mecz musiał przyjść. Jak podkreślił zawiedli wszyscy oprócz bramkarza Tomasza Wietechy, który robił co mógł między słupkami, aby Stal nie przegrała tego spotkania. Przede wszystkim zabrakło lepszej gry w środku pola.

- Kotwica była w tym meczu zespołem piłkarsko lepszym od nas. To był nasz najsłabszy występ w tym sezonie. Cały mój zespół zagrał poniżej oczekiwań. Nie było w naszych szeregach piłkarzy, którzy potrafiliby przytrzymać piłkę w środku pola. Takie słabsze mecze jednak się zdarzają. Od poniedziałku myślimy już o spotkaniu z Puszczą Niepołomice. Ja swoim zawodnikom dziękuję za grę, bo wierzyli oni w wyszarpanie tego remisu do końca. Na swoim poziomie zagrał tylko Tomek Wietecha, który od dłuższego czasu prezentuje równą, wysoką formę. Jesteśmy zespołem, który musi się jeszcze wiele uczyć, podobnie zresztą jak ja, jako trener - zakończył Wieprzęć.

Komentarze (0)