Piotr Mroziński: Rywal był w naszym zasięgu

Widzew wciąż znajduje się na dnie tabeli I ligi i pozostanie tam przynajmniej do następnej kolejki. Łodzianie, z Piotrem Mrozińskim w składzie, przegrali w sobotę u siebie z Drutexem-Bytovią 0:1.

Dla widzewiaków to już kolejne spotkanie na własnym stadionie, po którym schodzili do szatni ze spuszczonymi głowami. Czerwono-biało-czerwoni nie wygrali jeszcze przed własną publicznością w tym sezonie. - Brakło nam na początku szczęścia, bo w pierwszych minutach mieliśmy sytuacje i takie musimy wykorzystywać, bo nie będziemy mieć w każdym meczu dziesięciu okazji. Musimy się lepiej zachowywać w takich momentach - powiedział tuż po końcowym gwizdku sędziego Piotr Mroziński.
[ad=rectangle]
Pomocnik gospodarzy miał szansę na wyrównanie w doliczonym czasie gry, ale został powstrzymany przez obronę Drutexu-Bytovii w polu karnym, jego zdaniem, w sposób nieprzepisowy. - To nie była żadna symulacja. Chciałem uderzyć na bramkę, ale obrońca zahaczył o moją nogę i nie byłem już w stanie oddać strzału. Moim zdaniem był faul i powinniśmy mieć rzut karny - stwierdził piłkarz Widzewa, który w sobotnim meczu nie miał okazji na strzał z dystansu, których zazwyczaj próbuje.

- Nie było niestety okazji do oddania strzału z dystansu. Krzyczałem kilka razy do chłopaków nawet, ale nie dostałem żadnego podania przed szesnastkę. Szkoda tego meczu, bo to był na pewno rywal w naszym zasięgu i spokojnie mogliśmy to spotkanie wygrać - wyjaśnił podopieczny trenera Rafała Pawlaka.

Łodzianie, którzy w zeszłych sezonach nie zwykli oddawać łatwo punktów w meczach na własnym obiekcie, od obecnego podążają zupełnie odwrotnym trendem. Jeszcze gorzej Widzew wypada na wyjazdach, z których przywiózł tylko trzy punkty. To powoduje, że czerwono-biało-czerwoni mogą wydawać się wymarzonym przeciwnikiem dla każdego w I lidze. - Rywale zacierają ręce, ale to może być dla nas szansa, jak zaczną nas lekceważyć i sądzić, że wygrają z nami łatwo. Myślę jednak, że nawet jak jesteśmy na ostatnim miejscu, to nikt nas nie zlekceważy - stwierdził Mroziński.

Źródło artykułu: