W Kluczborku doszło do starcia dwóch zespołów, które przed 14. kolejką mogły pochwalić się największa liczbą zdobytych bramek w lidze. Jednak w sobotnim spotkaniu nie były one w stanie ani razu trafić do siatki, a mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Na przestrzeni całego pojedynku na murawie przeważali gospodarze, którzy oddali więcej strzałów - w tym również celnych - niż sosnowiczanie. Wystarczy wspomnieć, że piłkarze Zagłębia mają na koncie tylko jeden celny strzał.
[ad=rectangle]
- Było dużo gry taktycznej, asekuracyjnej. Natomiast podsumowując te 90 minut, uważam że remis jest ze wskazaniem na MKS, ponieważ to my mieliśmy te sytuacje, po których mogliśmy zdobyć bramki. Myślę, że co najmniej dwie stuprocentowe sytuacje stworzyliśmy w tym meczu, a z Zagłębiem Sosnowiec stworzyć takie sytuacje... No to powinno wystarczyć do wygrania meczu, po prostu powinniśmy być w tych akcjach bardziej skuteczni - nie krył szkoleniowiec MKS-u, Andrzej Konwiński.
Mimo że drużyną lepszą byli podopieczni Konwińskiego, to gola na wagę zwycięstwa mogli zdobyć Zagłębiacy. W doliczonym czasie gry drugiej połowy Marcin Sierczyński uciekł kryjącemu go rywalowi i oddał strzał z prawej strony pola karnego, lecz trafił w słupek. - W sytuacji kiedy był słupek, to Krystian (Krystian Rudnicki, bramkarz MKS-u - wyj. red.) tę piłkę kontrolował, on wiedział, że ta piłka do bramki nie zmierza, natomiast myślał, że odbije się od słupka i wyjdzie na aut bramkowy. Troszkę się przeliczył, ale nic więcej z tego nie było. Piłka wróciła w pole - wyjaśnił.
Przed rozpoczęciem 14. kolejki II ligi piłkarze MKS-u Kluczbork zajmowali pozycję lidera, lecz remis z Zagłębiem oraz wyniki innych spotkań sprawiły, że spadli oni z pierwszej pozycji w tabeli. - Niestety, nie wygraliśmy, remisujemy, natomiast Zagłębie się do nas nie zbliżyło. Mamy 27 punktów i to jest dla nas na pewno wielka radość, że potrafimy zagrać naprawdę dobre zawody. Ze spokojem patrzę już na koniec tej rundy. Uważam, że z taką grą, przy takiej stabilizacji formy zawodników, na pewno do końca będziemy jeszcze zdobywać punkty - przyznał Konwiński.