- To była bramka stadiony i raczej ciężko się było spodziewać, że możemy przegrać w taki sposób. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy żadnej ze swoich okazji. W kilku kontrach zabrakło dobrego ostatniego podania. Myślę, że gdybyśmy wywieźli z Poznania remis, to bylibyśmy zadowoleni, tym bardziej, że wiele zespołów tu przegrywało - nawet silniejszych od nas - powiedział Sergiusz Prusak.
Łęcznianie żałują, bo podopiecznym Macieja Skorży szło w niedzielę jak po grudzie. - Lech nie pokazał takiej piłki jak w kilku poprzednich meczach. My natomiast ustawialiśmy się blisko siebie i naprawdę szkoda, że przy tej solidnej postawie nie zdobyliśmy chociaż punktu. Gdybyśmy polegli gładko, nie byłoby niedosytu, ale w tych okolicznościach jest i to spory. Może trzeba było bardziej doskoczyć do Muhameda Keity, z drugiej strony kto mógł się spodziewać, że on odda taki strzał, zwłaszcza z tak dużej odległości - dodał.
[ad=rectangle]
Czy przy strzale Gambijczyka Prusak miał jakąkolwiek szansę na skuteczną interwencję? - Musiałbym być źle ustawiony i znajdować się w tym rogu bramki, w który poleciała piłka. Ona miała niewygodną parabolę, bo spadła w ostatniej chwili, zatrzymując się w okienku i na bocznej siatce - zrelacjonował.
35-latek przyznał, że choć gra już długo, to gol, którego wpuścił w niedzielę, był dla niego czymś całkowicie nowym. - Piękniejszego chyba mi nie strzelono. Nie przypominam sobie takiego ani z I ligi, ani z ekstraklasy - zakończył.