Spotkanie od początku bardziej przypominało partię szachów, aniżeli otwarty mecz piłkarski. Zespołem, który dłużej utrzymywał się przy piłce byli podopieczni Franciszka Smudy, próbujący swoich sił w ataku pozycyjnym. Ten jednak nie zdawał egzaminu, a wszystko przez bardzo solidnie prezentującą się defensywę Korony, która gdy tylko miała taką okazję ruszała z kontratakiem.
[ad=rectangle]
W 26. minucie mimo dość chaotycznej i często przerywanej gwizdkiem gry gospodarzom udało się ożywić kibiców zasiadających na trybunach Kolporter Areny. Po dużym zamieszaniu w polu karnym Wisły futbolówka wpadła do siatki, lecz sędzia Paweł Raczkowski dopatrzył się zagrania ręką przez Kyryło Petrowa, przez co wynik nie uległ zmianie. Żadnych wątpliwości nie było już w 33. minucie. Mocno z okolic 35 metra uderzył Kyryło Petrow, piłka po drodze została podbita głową przez jednego z wiślaków i następnie wpadła za kołnierz zaskoczonego Michała Buchalika. Podbudowani zaskakującym trafieniem złocisto-krwiści chcieli pójść za ciosem. Uderzenie walczącego o piłkę na piątym metrze Przemysława Trytki przeszło obok słupka.
13-krotni mistrzowie Polski zmuszeni do odrabiania strat szukali sposobu na uporanie się z obroną niżej notowanego przeciwnika, ale ani Semir Stilić, Rafał Boguski czy Mariusz Stępiński nie potrafili zaistnieć w ofensywie na tyle, by zmusić Vytautasa Cerniauskasa do poważnej interwencji. Nieporadność Białej Gwiazdy mogli wykorzystać gospodarze, ale w doliczonym czasie gry Vlastimir Jovanović, naciskany przez jednego z przeciwników, nie trafił w światło bramki.
Po zmianie stron goście wyraźnie wzięli się do pracy, której efekt przyszedł w 55. minucie. Po dośrodkowaniu Stilicia z rzutu rożnego litewskiego golkipera kielczan strzałem głową zaskoczył Łukasz Burliga. Gracze Ryszarda Tarasiewicza nie zrazili się jednak stratą gola i zaczęli szukać kolejnych okazji. Te nadeszły dość szybko. Najpierw w 56. minucie niepilnowany na 17 metrze Michał Janota uderzył nad bramką, a chwilę później minimalnie niecelny strzał oddał Olivier Kapo.
Niesieni dopingiem kibiców koroniarze zostali nagrodzeni za swoją odważniejszą grę w 61. minucie, gdy po akcji lewą stroną do siatki trafił Nabil Aankour. Nieubłaganie uciekający czas powodował, że trener Smuda zaczął szukać poprawy wyniku w zmianach i tak na boisku pojawił się m.in. Łukasz Garguła. W 73. minucie wydawało się, że sytuacja gości uległa wyraźnemu pogorszeniu, po tym jak z boiska za brutalny faul wyleciał Burliga. Goście jednak mimo gry w osłabieniu zaryzykowali i w 78. minucie znów doprowadzili do remisu, a dokładniej wyręczył ich Radek Dejmek notując kuriozalne trafienie samobójcze.
Ostatnie minuty piątkowej rywalizacji dostarczyły wielu emocji. Obie drużyny bowiem szukały zwycięskiego gola. Sztuka ta udała się złocisto-krwistym, gdy w 85. minucie płaską centrę z lewej strony udanie zamknął Olivier Kapo. Krakowianie mimo szczerych chęci nie zdołali trzeci raz odrobić start i tym samym przegrali w Kielcach po raz pierwszy od 8 lat. Gospodarze odnieśli arcyważne zwycięstwo.
Korona Kielce - Wisła Kraków 3:2 (1:0)
1:0 - Kyryło Petrow 33'
1:1 - Łukasz Burliga 55'
2:1 - Nabil Aankour 61'
2:2 - Radek Dejmek (sam.) 78'
3:2 - Olivier Kapo 85'
Składy:
Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas - Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak - Paweł Sobolewski (84' Siergiej Pilipczuk), Vlastimir Jovanović, Kyryło Petrow, Nabil Aankour - Olivier Kapo - Przemysław Trytko (46' Michał Janota).
Wisła Kraków: Michał Buchalik - Łukasz Burliga, Dariusz Dudka, Arkadiusz Głowacki, Maciej Sadlok - Donald Guerrier (64' Emmanuel Sarki), Alan Uryga, Richard Guzmics, Semir Stilić, Rafał Boguski (74' Paweł Brożek) - Mariusz Stępiński (68' Łukasz Garguła).
Żółte kartki: Kyryło Petrow (Korona) oraz Maciej Sadlok, Donald Guerrier, Łukasz Garguła (Wisła).
Czerwona kartka: Łukasz Burliga /73' za brutalny faul/ (Wisła).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów:
[event_poll=28314]