Obrona Wisły Kraków rozsypana na Śląsk Wrocław

W piątkowym meczu 14. kolejki T-ME z Koroną Kielce (2:3) Wisła Kraków straciła nie tylko trzy punkty, ale też dwa ważne ogniwa defensywy: Łukasza Burligę i Macieja Sadloka.

"Bury" w 73. minucie został ukarany przez sędziego Pawła Raczkowskiego bezpośrednią czerwoną kartką za faul na Vlastimirze Jovanoviciu, co oznacza dla niego pauzę w co najmniej jednym ligowym spotkaniu. To jego pierwsza "czerwień" w karierze - kolekcjonujący sędziowskie upomnienia wiślak jeszcze nigdy wcześniej nie obejrzał w seniorskiej karierze bezpośredniej czerwonej kartki.
[ad=rectangle]

14 minut wcześniej z kolei żółtą kartką za faul na Pawle Golańskim ukarany został Maciej Sadlok i było to jego czwarte żółtko w sezonie, co jest równoznaczne z tym, że - podobnie jak Burligi - zabraknie go w meczu 15. kolejki ze Śląskiem Wrocław.

Absencje Burligi i Sadloka to olbrzymi cios dla drużyny Franciszka Smudy. Sadlok wystąpił w każdym z dotychczasowych spotkań od pierwszej do ostatniej minuty, a Burliga pauzował tylko raz z powodu żółtych kartek. Nie dość, że obaj sprawnie radzą sobie w defensywie, to są też cenni w ofensywie: obaj zdobyli w sezonie po dwie bramki i zaliczyli po trzy asysty.

- Nie sądzę, by Łukasz zasłużył na czerwoną kartkę. Zawodnik Korony nie ucierpiał bardzo w tym starciu. Z całą pewnością nie mam do Łukasza niego pretensji - mówi Smuda i dodaje: - Brak bocznych obrońców w meczu ze Śląskiem Wrocław, to będzie problem.

Problem polega na tym, że "Franz" nie ma dla Burligi i Sadloka wartościowych zmienników. Jednego z nich zastąpi Dariusz Dudka, którego Smuda cofnie do obrony z II linii, ale następnym w kolejce do gry jest niedoświadczony 19-letni Piotr Żemło, który jest nominalnym stoperem, a nie skrajnym obrońcą. Kontuzjowany jest Michał Czekaj. W Kielcach na ławce Wisły siedział też 20-letni Szymon Witek - występujący na lewej obronie kapitany Wisły II, który jednak nie rozegrał w I zespole jeszcze ani jednego meczu.

Przypomnijmy, że w 2014 roku nie zagrają już kontuzjowai Maciej Jankowski i Ostoja Stjepanović.

Komentarze (0)