Na palcach dwóch rąk trzeba policzyć okazje, po których małopolski zespół powinien strzelić bramki. Długo piłka nie mogła znaleźć drogi do siatki, ale w końcu to się udało. Bezcenna była pomoc defensora Bytovii Wojciecha Wilczyńskiego, który po dośrodkowaniu Dariusza Jareckiego ostatni dotknął piłkę. - Przepychałem się z obrońcą, a piłka odbiła się trochę ode mnie i trochę od niego. Najważniejsze, że wpadła do siatki i możemy cieszyć się z trzech punktów. Darek Jarecki ma dobrą lewą nogę i precyzyjnie bije te stałe fragmenty. Z każdego jest zagrożenie i to było widać - powiedział po końcowym gwizdku napastnik Adrian Paluchowski.
[ad=rectangle]
- Cieszymy się, że udało się tę szansę wykorzystać, bo mieliśmy przewagę cały mecz. Bytovia broniła się, a my mieliśmy dużo sytuacji, dużo wrzutek i chociaż jedna bramka z tego wpadła - dodał.
Piłkarze z Niecieczy odetchnęli z ulgą, bo uratowali pozycję lidera I ligi. Do tego przerwali serię pięciu meczów bez zwycięstwa. - Skończył się październik, w którym nie wygraliśmy meczu. Zdarzały się jedynie remisy. Mamy listopad, mamy czystą kartę, którą zaczęliśmy zapisywać zwycięstwem - cieszył się Paluchowski.
Dominacja w drugiej połowie, a szczególnie w jej końcówce może być dobrym prognostykiem na przyszłość. - Myślę, że my cały czas gramy podobnie. W drugiej części Bytovia opadła z sił, a nasza przewaga się powiększyła. Wiedzieliśmy, że przeciwnik będzie się bronił z nastawieniem na kontry, a my prowadziliśmy grę i cały czas nękaliśmy przeciwnika. W końcu coś wpadło - zakończył wychowanek Agrykoli Warszawa.