Lechia Gdańsk po czternastu spotkaniach miała na swoim koncie siedemnaście punktów, a Korona Kielce czternaście. Przed sezonem dużo większe ambicje mieli biało-zieloni i sobotnia potyczka miała być dla nich szansą na rehabilitację. Stało się jednak inaczej.
[ad=rectangle]
Na boisku od pierwszych akcji lepsze wrażenie sprawiali goście, którzy przez większość czasu utrzymywali się przy piłce na połowie rywala. Z biegiem czasu zaczęli stwarzać sytuacje. W osiemnastej minucie Paweł Golański przeprowadził świetną akcję prawą stroną boiska, wrzucił futbolówkę w pole karne, jednak Przemysław Trytko minimalnie minął się z piłką. Chwilę później groźny strzał oddał Antonio Colak, lecz to nie on cieszył się z pierwszej bramki.
W 25 minucie bardzo dużą pracę w polu karnym rywala wykonał Trytko, który wyłożył piłkę do Oliviera Kapo, a doświadczony Iworyjczyk bez większych problemów pokonał Mateusza Bąka. Do końca pierwszej połowy gdańszczanie mieli kilka sytuacji do strzelenia gola, ale piłka po strzałach zarówno Marcina Pietrowskiego, jak i Mateusza Możdżenia piłka nie znalazła drogi do bramki Vytautasa Cerniauskasa. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry I połowy, po świetnym podaniu Kamila Sylwestrzaka strzałem głową "dobił" biało-zielonych Vlastimir Jovanović.
Gdy zawodnicy opuszczali boisko kibice Lechii Gdańsk, którzy w ostatnim czasie nie byli rozpieszczani przez swoich zawodników głośno wyrażali swoją dezaprobatę. Na całą sytuację Tomasz Unton zareagował bardzo szybko. W przerwie przeprowadził dwie zmiany. Na boisko weszli Kevin Friesenbichler i Piotr Grzelczak. Trzy minuty po zmianie stron mogło być już po meczu. Paweł Sobolewski dostał piłkę na polu karnym rywala, strzelił celnie, ale czujny był Mateusz Bąk.
W kolejnych minutach Lechia stworzyła sobie kilka szans na strzelenie bramki, jednak zawsze czegoś brakowało. Bliski zdobycia kontaktowego gol był w 67 minucie Colak, ale minimalnie chybił. Najlepszą akcję w tej części spotkania miał Grzelczak, który w 74 minucie otrzyma długie podanie ze środka pola. I tym razem na posterunku stał Cerniauskas, który odbił futbolówkę palcami.
Do ostatnich minut atakowała Lechia Gdańsk, ale gospodarze byli niezwykle nieskuteczni, przede wszystkim jeśli chodzi o ostatnie podanie. Kielczanie cofnęli się do defensywy i zyskiwali cenne minuty. W ostatniej minuty doliczonego czasu gry honorowego gola zdobył Antonio Colak, ale na urwanie choćby punktu było za późno i trzy punkty pojechały do Kielc.
Lechia Gdańsk - Korona Kielce 1:2 (0:2)
0:1 - Olivier Kapo 25'
0:2 - Vlastimir Jovanović 42'
1:2 - Antonio Colak 90+3'
Składy:
Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk - Mateusz Możdżeń, Adam Dźwigała, Rafał Janicki Nikola Leković - Marcin Pietrowski, Ariel Borysiuk, Daniel Łukasik (68' Piotr Wiśniewski), Stojan Vranjes (46' Kevin Friesenbichler), Bruno Nazario (46' Piotr Grzelczak) - Antonio Colak.
Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas - Paweł Golański (72' Leandro), Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak - Paweł Sobolewski (90' Michał Janota), Vlastimir Jovanović, Kyryło Petrow, Nabil Aankour (87' Jacek Kiełb), Olivier Kapo - Przemysław Trytko.
Żółte kartki: Friesenbichler (Lechia), Trytko (Korona).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 8991.
[event_poll=28321]