Górnik Wałbrzych po osiemnastu kolejkach jest czerwoną latarnią II ligi. Zgromadził dziewięć punktów, na co złożyły się dwa zwycięstwa, trzy remisy oraz 13 porażek. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda na boiskach rywali, gdzie zespół z Dolnego Śląska z dziewięciu spotkań zdołał zremisować tylko dwa. Przed przyjazdem do Stargardu Szczecińskiego w czterech wcześniejszych meczach Górnik uzbierał siedem punktów i mógł z większym optymizmem przystąpić do rundy rewanżowej. - Idziemy do przodu, ale małymi kroczkami. Za małymi - przyznał trener Jerzy Cyrak, który od września prowadzi drużynę Górnika.
[ad=rectangle]
Jego zespół do bezpiecznego, czternastego miejsca traci obecnie osiem punktów. Mogło być lepiej, ponieważ w starciu z Błękitnymi Stargard Szczeciński Górnik jako pierwszy wyszedł na prowadzenie, po trafieniu Marcina Orłowskiego. - Żałuję tego, że uciekł nam remis, bo myślę, że gra była na remis z dobrym wydaniem do przerwy przez zespół Górnika. Gratuluję też Błękitnym konsekwencji. Tego, że do końca walczyli - ocenił Jerzy Cyrak.
Druga połowa należała już do gospodarzy. Sprowokowali oni samobójcze trafienie brazylijskiego obrońcy Górnika, a wcześniej do wyrównania po rzucie rożnym doprowadził Sebastian Inczewski. - Niestety dłuższe podania dość mocno nas stłamsiły aż doprowadziły do tego, że sami sobie strzeliliśmy bramkę i efekt jest taki, jaki jest. Determinacja moich zawodników była duża i jest mi przykro. Żałuję, że tego jednego punktu nie udało się stąd wywieźć - analizował szkoleniowiec Górnika Wałbrzych.