Niebiescy mieli olbrzymią szansę na opuszczenie strefy spadkowej, lecz nie udało im się po raz trzeci z rzędu zwyciężyć. Okazali się wyraźnie gorsi od Górnika, który zwiększył nad nimi przewagę w tabeli. - Straciliśmy dwie bramki - pod koniec pierwszej połowy i na samym początku drugiej. Na pewno pokrzyżowało nam to plany. Gra w pierwszej połowie nie wyglądała źle, ale w piłce nożnej liczą się bramki, a my je straciliśmy. Po tych golach Górnik Łęczna już przejął inicjatywę i kontrolował to, co działo się na boisku - ocenia Piotr Stawarczyk.
[ad=rectangle]
Ruch Chorzów nie miał pomysłu na odrobienie strat. Gościom nie można odmówić zaangażowania, ale bili głową w mur i nie potrafili zaskoczyć defensywy przeciwnika. - Oprócz straconych punktów boli to w jaki sposób graliśmy po straconych bramkach. Będziemy musieli na to zareagować, bo tak nie może to wyglądać. Do końca rundy zostały dwa spotkania i musimy w nich pokusić się o zdobycze punktowe - podkreśla 31-letni defensor.
Podopieczni Waldemara Fornalika ugrzęźli w strefie spadkowej. Mimo wszystko wierzą, że uda im się wybrnąć z trudnej sytuacji. - My ostatnio zaczęliśmy notować lepsze rezultaty i wierzę, że jeszcze w tej rundzie będziemy zdobywać punkty - przekonuje Stawarczyk.
[event_poll=28337]
Piotr Stawarczyk: Stracone bramki pokrzyżowały nam plany
[tag=552]Ruch Chorzów[/tag] początkowo dzielnie stawiał czoła Górnikowi Łęczna, ale w doliczonym czasie gry pierwszej połowy stracił gola, a później było jeszcze gorzej.