To wcale nie jest takie oczywiste, bo wobec obcokrajowców stawiane są bardzo duże wymagania. - To młodzi, rozwojowi piłkarze w wieku 22-23 lat. Napastnik, defensywny pomocnik i lewy obrońca. Były rozmowy, a trener będzie mógł zobaczyć tych chłopaków na DVD. Jeśli uznamy, że taki zawodnik będzie przynajmniej dwie klasy lepszy od naszych zawodników, możemy go sprowadzić. W innym przypadku nie ma sensu blokować wychowanków - tłumaczy Paweł Cieślicki, którego kontakty na wschodzie mogą zaowocować kolejnymi ciekawymi transferami. - Możemy rozmawiać z zawodnikami grającymi między innymi na Ukrainie, czy też w Armenii - wyjaśnia.
[ad=rectangle]
Jeśli dojdzie do nigeryjskich wzmocnień, afrykańska kolonia w Nowym Sączu będzie już wyglądać okazale. Teraz w kadrze są Senegalczycy Cheikh Niane i Mouhamadou Traore, oraz Kameruńczyk Armand Ella Ken. Wychowanek FC Barcelony, określany transferowym hitem, jak dotąd spełnia pokładane w nim nadzieje. W trzech rozegranych meczach strzelił trzy gole i prezentował ponadprzeciętne umiejętności techniczne.
Sandecja zamierza zachować zdrowy rozsądek i proporcje. W rundzie jesiennej liczba obcokrajowców spadła do 6, a już po jej zakończeniu do 5 zawodników. Po odejściu Słowaków Roberta Cicmana i Jana Imricha do tego grona dołączył też Gruzin Irakli Gerkenaszwili. - Nie chcemy sprowadzać do Nowego Sącza za dużo zawodników zza granicy, a bazować na bardzo dobrych wychowankach - zaznacza dyrektor. Już teraz w szerokiej kadrze nowosądeckiego zespołu jest aż piętnastu graczy, którzy zdobywali podstawy piłkarskiego rzemiosła właśnie w Sandecji.
Osoba Pawła Cieślickiego to nie tylko hit transferowy, jakim jest sprowadzenie Armanda Elli i perspektywa kolejnych, ale również gwarancja dobrych warunków zimowych przygotowań biało-czarnych. - Obóz będzie na pewno i raczej w Polsce, gdzie również mamy bardzo dobre ośrodki - zakończył.