Nim rozpoczęło się to spotkanie, to Tadeusz Pawłowski zszokował wszystkich fanów T-Mobile Ekstraklasy. Oto bowiem w wyjściowym składzie wrocławian znalazło się miejsce dla... Marco Paixao! - Uważam, że dla niego będzie najważniejszy okres przygotowawczy. Osobiście nie planuję, żeby on zagrał w tym roku - mówił jeszcze niedawno szkoleniowiec drużyny z Wrocławia. Jak widać, zmienił zdanie.
[ad=rectangle]
Początek potyczki nie był zbyt emocjonujący. Oba zespoły nieśmiało starały się atakować, lecz nie przekładało się to na sytuacje pod bramką przeciwnika. Dużo było bowiem niedokładności - tak jak i w zespole Śląska, jak i Zawiszy.
Golem dla gospodarzy zapachniało w 26. minucie, kiedy to Michał Masłowski zdecydował się na strzał z około 16 metrów. Uderzenie było jednak niecelne. Śląsk odpowiedział próbą Roberta Picha, po której świetnie interweniował Grzegorz Sandomierski. Warto odnotować też nieprzyjemne zderzenie głowami Jakuba Wójcickiego i Lukasa Droppy. Ten pierwszy mocno odczuł jego skutki i musiał opuścić boisko. To tyle jeżeli chodzi o pierwszą odsłonę widowiska.
Po przerwie tempo meczu także nie zachwycało. W 53. minucie goście mieli okazję po tym, jak niefortunnie piłkę wybijał Sebastian Ziajka. Sytuację w porę uratował jednak Grzegorz Sandomierski. Chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niecelnie przewrotką uderzył Piotr Celeban.
Wraz z upływem kolejnych minut podopieczni Tadeusza Pawłowskiego zaczęli uzyskiwać przewagę na boisku. Wrocławianie blisko gola byli w 59. minucie, kiedy to po podaniu Mili główkował Marco Paixao. Sandomierski znów jednak popisał się doskonałą interwencją. Świetnie grający w tym spotkaniu bramkarz Zawiszy w 67. minucie popełnił błąd, który powinien zakończyć się golem dla gości. Znakomitą okazję miał bowiem Flavio Paixao, który mając pustą bramkę, nie zdołał skierować głową futbolówki do siatki.
{"id":"","title":""}
Do końca meczu wrocławianie zawzięcie atakowali, a coraz więcej błędów zaczął popełniać Sandomierski. W końcu zawodnicy Śląska zdobyli upragnionego gola. W 86. minucie po świetnym podaniu Flavio Paixao akcję efektownym strzałem pod poprzeczkę zamknął Sebastian Mila! Więcej goli w tej potyczce już nie padło i Śląsk odniósł skromne zwycięstwo. Wrocławianie tym samym przełamali swój mały kryzys przy okazji pogrążając ostatni zespół w tabeli T-Mobile Ekstraklasy.
Zawisza Bydgoszcz - Śląsk Wrocław 0:1 (0:0)
0:1 - Sebastian Mila 86'
Składy:
Zawisza Bydgoszcz: Grzegorz Sandomierski - Jakub Wójcicki (31' Damian Ciechanowski), Andre Micael, Paweł Strąk, Sebastian Ziajka, Kamil Drygas, Herold Goulon (69' Mica), Wagner (77' Jakub Łukowski), Michał Masłowski, Luis Carlos, Rafael Porcellis.
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Lukas Droppa, Tom Hateley, Krzysztof Danielewicz (46' Juan Calahorro), Flavio Paixao, Sebastian Mila, Robert Pich (90 +1' Mateusz Machaj), Marco Paixao (75' Krzysztof Ostrowski).
Żółte kartki: Wagner, Sebastian Ziajka, Michał Masłowski, Kamil Drygas, Luis Carlos, Paweł Strąk (Zawisza) oraz Paweł Zieliński, Krzysztof Danielewicz, Tom Hateley, Lukas Droppa (Śląsk).
Czerwona kartka: Michał Masłowski /90 +4' - za drugą żółtą/ (Zawisza).
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
[event_poll=28347]