Skandal w Hiszpanii! Malaga kupiła awans?!

Nie tak dawno światło dzienne ujrzały skandale korupcyjne we włoskim i portugalskim futbolu. Teraz zadrżała piłkarska Hiszpania. Wszystko wskazuje na to, że Malaga w poprzednim sezonie kupiła awans do Primera Division.

W tym artykule dowiesz się o:

Na trop skandalu wpadli dziennikarze "El Mundo". Wedle doniesień tej gazety, wówczas drugoligowa Malaga miała przekupić zawodników Tenerife, by zapewnić sobie cenne trzy punkty, które dzieliły ją od powrotu do pierwszej ligi.

Hiszpańskie media donoszą, że każdy zawodnik Tenerife otrzymał po 6 tysięcy euro za odpuszczenie meczu ostatniej kolejki Segunda Division, który odbył się 15. czerwca 2008 roku. Starcie zakończyło się zwycięstwem Malagi (2:1). Dwie bramki dla zwycięzców zdobył Hidalgo. W tym jedną po rzucie karnym, podyktowanym za zagranie ręką defensora Tenerife Juanmy.

Dzięki sukcesowi w tej konfrontacji Malaga z 72 punktami na koncie wraz z Numancią i Sportingiem Gijon zapewniła sobie awans do Primera Division. Real Sociedad z 68 punktami uplasował się na czwartym miejscu. W ostatnim meczu zremisował bowiem z Cordobą.

"El Mundo" ujawniło treść rozmowy telefonicznej pomiędzy prezydentem Realu Sociedad - Inaki Badiola a ówczesnym zawodnikiem Tenerife - Jesus Antonio Mora Jesuli. – Ile takie coś kosztuje? Ile ty otrzymałeś za przegranie tego meczu? Nie mam doświadczenia w tego typu sprawach i chciałbym wiedzieć, ile kosztował nasz brak awansu... pięć, siedem tysięcy euro? - pytał prezes ekipy z Sociedad. - Kwota zbliżona. Mniej więcej 6-7 tysięcy euro - odpowiedział Jesuli.

Jesuli aktualnie broni barw drugoligowego Atletico Sevilla. We wspomnianym meczu Tenerife z Malagą nie zagrał, bo wcześniej złamał nos. - Nie mogę powiedzieć, że inni też przyjęli pieniądze, ale jeżeli dali je mi, to sądzę, że inni też otrzymali pewną sumę - stwierdził Jesuli.

Jak donosi El Mundo z rozmowy piłkarza z działaczem Realu Sociedad wynika, że w skandal zamieszany jest były prezes Realu Madryt i ojciec aktualnego prezydenta Malagi - Fernando Sanza, Lorenzo.

Komentarze (0)