W sezonie 2002/2003 FC Basel debiutował w "piłkarskim raju" i nieoczekiwanie wyprzedził Liverpool FC oraz Spartaka Moskwa, by odpaść dopiero w drugiej fazie grupowej. Dziewięć lat później Szwajcarzy okazali się lepsi od Manchesteru United i Otelulu Galati, a w 1/8 finału wyeliminował ich Bayern Monachium (1:7 w dwumeczu). Tym razem Marco Streller i spółka pozostawili w pokonanym polu The Reds oraz Ludogorec Razgrad.
[ad=rectangle]
- To nieprzeciętne osiągnięcie dla klubu, które tworzy jego historię. Awans do fazy pucharowej pokazuje, że rozwijamy się i obraliśmy właściwą ścieżkę - cieszył się trener Paolo Sousa po zwycięskim remisie 1:1 na Anfield. - Pokonanie Liverpoolu nigdy nie jest łatwe - to zespół z piłkarzami z najwyższej półki i wspaniałym trenerem. Mieliśmy jednak perfekcyjny plan na mecz i zrealizowaliśmy wszystkie założenia. Jestem dumny ze sposobu gry i intensywności, jaką zaprezentowaliśmy - dodał Portugalczyk na łamach uefa.com.
Szwajcarzy nie będą rozstawieni w losowaniu par 1/8 finału, ale jeśli unikną gigantów i trafią na AS Monaco lub FC Porto, nie będą bez szans na korzystny rezultat. - Teraz chcemy przede wszystkim odpocząć. Następna runda będzie wyzwaniem, ale nie boimy się. W szatni po końcowym gwizdku panowała radość, na którą wszyscy piłkarze zasłużyli ciężką pracą i świetną grą. Mamy co świętować - stwierdził Sousa, który od początku sezonu prowadzi drużynę z St Jakob-Park.
Odnotujmy, że dzięki sukcesowi FC Basel Szwajcaria jest jednym z ośmiu krajów, który ma przedstawiciela w fazie pucharowej. Zagrają w niej również Hiszpanie, Anglicy, Niemcy, Włosi, Francuzi, Portugalczycy oraz Ukraińcy.