Wciąż niepokonany na własnym terenie beniaminek, na wyjazdach radzi sobie znacznie gorzej. W pierwszych dziewięciu meczach poza domem zdobył raptem cztery punkty. Piąty udało się wywalczyć w miniony weekend w Bełchatowie, choć apetyty podopieczni Jurija Szatałowa mieli znacznie większe.
[ad=rectangle]
- Myślę, że z przebiegu meczu mieliśmy więcej klarownych sytuacji i mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. Tych okazji było sporo, jak na mecz na wyjeździe i szkoda, że nic więcej nie wpadło. Ja sam miałem jedną szansę. Spotkanie na pewno było do wygrania - zauważył w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Paweł Buzała. - Zdobyliśmy bramkę i mieliśmy większą kontrolę nad wydarzeniami na boisku, więc niedosyt na pewno pozostanie, bo zasłużyliśmy na więcej - dodał napastnik.
Statystki wyjazdowe w Bełchatowie poprawić udało się więc tylko nieznacznie. Wciąż jednak skuteczność łęcznian poza domem pozostawia wiele do życzenia. - Od początku sezonu graliśmy w miarę ok, tylko na wyjazdach nie przekładało to się na bramki. Bo sama gra, u siebie czy w gościach, była dobra. Brakowało od dawna, i w sumie brakuje nadal, tego zwycięstwa na wyjeździe - stwierdził były zawodnik PGE GKS-u Bełchatów.
Ostatni mecz w tym roku piłkarze Górnika rozegrają na własnym obiekcie, więc teoretycznie o wynik powinni być spokojni (ich dotychczasowy bilans domowy do 4 zwycięstwa, 4 remisy i ani jednej porażki). Do Łęcznej przyjeżdża jednak obrońca tytułu i lider T-Mobile Ekstraklasy, więc o podtrzymanie dobrej passy może być trudno, zwłaszcza, że ekipa z Warszawy do najbliższego spotkania podejdzie opromieniona pokonaniem w dobrym stylu tureckiego Trabzonsporu w rozgrywkach Ligi Europejskiej. - Chcielibyśmy postawić się Legii. Na pewno u siebie się nie położymy. Twierdza nasz jest niezdobyta i liczymy na korzystny rezultat w starciu z mistrzem - zadeklarował nasz rozmówca.
W ostatnich dwóch spotkaniach zespół Szatałowa zdobył cztery oczka, dzięki czemu poprawił trochę swoje notowania w lidze. Wciąż jednak musi oglądać się za siebie, ponieważ strefa spadkowa jest blisko. Zawodniczy z Łęcznej walczyć muszą o zatem każdy punkt. - W przypadku beniaminka najważniejsze jest, żeby się utrzymać. Nie ma sensu rozwodzić się nad jakimikolwiek innymi celami - przyznał Buzała.