Przed dwa i pół roku zyskałem ogromną swobodę finansową - rozmowa z Jarosławem Bieniukiem

Jarosław Bieniuk, po rozwiązaniu kontraktu z Antalyasporem jest wolnym graczem. Jak podkreśla w rozmowie z naszym portalem w styczniu powinniśmy poznać jego przynależność klubową. Aktualnie piłkarz urodzony w Gdańsku przygotowuje się do powrotu do piłki w rundzie wiosennej.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Gałęzewski: 29 listopada byłeś w Sopocie, gdzie wraz z kolegami z boiska prowadziłeś trening z dziećmi. Jak pojawił się pomysł twojego uczestniczenia w imprezie charytatywnej?

Jarosław Bieniuk: Pomysłodawcą był mój kolega, Jacek Paszulewicz. Zaproponował mi coś takiego, zgodziłem się i uważam, że wyszła z tego fajna sprawa. Najważniejsze, że podobało się dzieciom.

Ostatnio grałeś w lidze tureckiej. Jakie masz z niej wspomnienia?

- Generalnie bardzo pozytywne. Co prawda rozstałem się z klubem w niezbyt pozytywnych okolicznościach, jednak i tak uważam, że był to najlepszy moment mojej kariery. Nie było perspektywy przedłużenia kontraktu, który i tak kończył mi się w czerwcu, więc postanowiłem zerwać go wcześniej.

Czy było coś, co ciebie szczególnie zaskoczyło w Turcji, jeśli chodzi o sam kraj i podejście do piłki?

- Można mówić o tym godzinami, ja jednak skupię się na sportowych aspektach. Liga jest bez wątpienia dosyć mocna, a zawodnicy grają w niej agresywnie. Jest sporo drużyn, które walczą do końca o utrzymanie i o awans do europejskich pucharów. Nie jest to jednak czołówka lig europejskich i nie ma co przesadzać, jeśli chodzi o poziom tej ligi.

Oglądałeś z trybun kilka spotkań polskiej Ekstraklasy. Czym się różni Ekstraklasa teraz, od tej z czasów, w których grałeś w Amice?

- Trudno mi powiedzieć czym się różni. Wygląda mniej więcej tak samo i generalnie nie różni się niczym, gdyż jest czołówka złożona z około pięciu zespołów, a później długo, długo nic. To jest podstawowa różnica, pomiędzy ligą turecką, a polską, gdyż w Turcji każdy mecz jest bardzo ciężki i przez cały sezon nie ma meczów, w których można by było sobie odpocząć, chyba że gra się w czołowych drużynach, jak Galatasaray, Besiktas, czy Fenerbahce.

Grałeś we Wronkach, czyli w małym mieście. Teraz ani we Wronkach, ani w Grodzisku Wielkopolskim nie ma Ekstraklasy, natomiast powróciły po latach Gdańsk, czy też Wrocław. Czy powrót piłki na wysokim poziomie stwarza dobre perspektywy dla polskiej piłki?

- Na pewno tak. Kibice, to potencjał, a bez nich patrząc długofalowo nie ma wyników. Wronki, czy Grodzisk to dobre przykłady.

Z perspektywy czasu nie żałujesz wyjazdu do Turcji i tego, że nie zagrałeś w nowym Lechu?

- Miałem taką sytuację, gdzie była okazja odejścia do fajnego miasta w silnej lidze, gdzie miałem kilkakrotnie lepsze warunki. Przed dwa i pół roku zyskałem ogromną swobodę finansową, której na pewno nie miałbym w polskiej lidze.

Aktualnie nie grasz. Co robisz, aby podtrzymać formę?

- Przede wszystkim biegam i ćwiczę na siłowni. Co prawda nie trenuję z piłką, bo boję się kontuzji, jednak cały czas ćwiczę, aby być gotowym do gry po podpisaniu kontraktu z jakimś klubem w styczniu.

Twoja sytuacja transferowa wyjaśni się właśnie w styczniu?

- Myślę, że tak. Wtedy właśnie zaczyna się okienko transferowe i powinienem podpisać kontrakt.

Bierzesz pod uwagę grę w Polsce, czy zagranicą?

- To, gdzie będę grał wiąże się z finansami. Biorę pod uwagę każdy kraj.

Jesteś z Gdańska. Jest szansa, że powrócisz do Lechii?

- Na pewno jest taka szansa, jednak jeszcze nie teraz.

Jak oceniasz rozwój tego klubu? Awansował w kilka sezonów z A-klasy do Ekstraklasy...

- Rozwój Lechii oceniam bardzo pozytywnie. Ostatnio byłem na meczu Lechii i była na nim znakomita atmosfera, dobra oprawa meczu. Co prawda klub nie ma strategicznego sponsora, dlatego nie ma takiej swobody finansowej i komfortu jak czołówka, jednak widzę w tym klubie potencjał. Lechia powinna się utrzymać i w przyszłych latach może się jeszcze bardziej rozwinąć.

Zagrałeś siedem spotkań w reprezentacji. Myślisz, że masz szansę powrócić do kadry?

- Raczej już nie myślę o kadrze. Na razie jeszcze nie wiem, gdzie podpiszę kontrakt na wiosnę i gdzie będe grał.

Według ciebie łatwiej jest trafić do kadry z klubu zagranicznego, czy z Polski?

- Za czasów trenerów Engela i Janasa uprzywilejowani byli piłkarze grający zagranicą, jednak w tej chwili to się zmieniło i najłatwiej jest trafić do kadry z ligi polskiej. Grają dobrze, więc nie ma co narzekać.

Czy odważne stawianie na młodych zawodników grających w Polsce jest dobre?

- To się okaże za parę lat. Trener Beenhakker w tej chwili ma średnie wyniki. Oczywiście awansował do Mistrzostw Europy, jednak kadra nie spisała się tam najlepiej.

Komentarze (0)