Bartosz Zimkowski: Jak pan zareagował na decyzję o pańskim zwolnieniu z Zagłębia Lubin?
Dariusz Fornalak: - Przyjąłem do wiadomości decyzję zarządu Zagłębia. I tyle. Życie toczy się dalej.
Ma pan żal do działaczy Zagłębia, że mimo ówczesnego pierwszego miejsca w tabeli, został pan zwolniony?
- Powiedziałem, że nie będę komentował decyzji zarządu.
Były jakieś sygnały, że może dojść do tego, do czego doszło, czyli do zwolnienia?
- Trener Radolsky powiedział kiedyś, że szkoleniowiec podpisując kontrakt już praktycznie musi mieć spakowaną walizkę, bo nie zna dnia, ani godziny swojego odejścia. I to jest prawda. Ja już wcześniej tak czułem, że może stać się w tak Zagłębiu. Znakami było niezadowolenie i frustracja kibiców. Gdzieś tam te sygnały dochodziły do mnie. Uważam, że gra na szczeblu pierwszoligowym dla takiego klubu jak Zagłębie Lubin - wcześniej przekonała się o tym m.in. Arka Gdynia - jest bardzo trudną grą. Jest to trudny okres i potrzeba dużo spokoju, wytrwałości oraz cierpliwości, by ten okres przetrwać i zakończyć happy endem. Myślę, że mimo wszystko to stanie się faktem i Zagłębie wróci tam, gdzie jest jego miejsce, czyli do Ekstraklasy. Niestety beze mnie i bez ludzi, z którymi współpracowałem.
Pozostał jakiś uraz na przykład do części kibiców, którzy w pewnym momencie dali upust swojej frustracji?
- Kibic ma swoje prawa. Trener to taki zawód, w którym człowiek musi być przygotowany na niewybredne reakcje fanów. Dla mnie kibic, który lży ze swoich zawodników, to nie jest kibic - takie jest moje zdanie. Kibic powinien być z drużyną na dobre i na złe. Nie z trenerem - z drużyną. Dla mnie dużym nieporozumieniem było tłumaczenie czegoś po meczu wygranym. Dlatego takie jest moje zdanie. Co do urazów, to takich nie ma. Starałem się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafię, dla dobra klubu, w którym pracowałem. Myślę, że spalonej ziemi za sobą nie zostawiłem. Zespół jest w czołówce w tabeli i ma bardzo duże szanse, by zrealizować cel. Życzę wszystkim w Lubinie, żeby ten cel został osiągnięty.
Jest pan zatem zadowolony z kilku miesięcy spędzonych w Lubinie?
- Jak najbardziej jestem zadowolony. To olbrzymie doświadczenie i powiem szczerze, że ja osobiście jako trener drużyny, która ma cel za awans jest na… drugim miejscu. Ciężko to mówić, lecz tak jest. Byliśmy na pierwszym miejscu, jesteśmy… znaczy nie jesteśmy, Zagłębie jest na dobrej drodze, by cel, jakim jest awans, osiągnąć. Niestety beze mnie.
Z perspektywy czasu żałuje pan jakichś decyzji? Myśli pan sobie teraz, że mógł pan zrobić coś inaczej?
- Na pewno. Człowiek analizuje pewne rzeczy i wyciąga wnioski. Dzisiaj pewnie zrobiłbym kilka rzeczy inaczej. Ale powiem szczerze, że nie ma co gdybać, wracać do przeszłości, bo to nie ma sensu.
Czego pana zdaniem zabrakło Zagłębiu w drugiej połowie rundy jesiennej, żeby grać, tak jak na początku sezonu?
- Złożyło się na to wiele czynników. Druga część rundy na pewno była słabsza, o czym świadczą wyniki i nasza postawa na boisku. Przyznam, że takim słabym meczem było spotkanie z Flotą Świnoujście w Polkowicach. Po trzech remisach, które zanotowaliśmy w meczach wyjazdowych, spotkanie z Flotą miało być takim meczem, po którym wrócimy na właściwe tory. I tak pewnie stałoby się. Jednak ilość niewykorzystanych sytuacji była wręcz porażająca. Głównie naszej nieskuteczności zawdzięczamy to, że tego meczu nie wygraliśmy. Myślę, iż dalsze spotkania potoczyłyby się inaczej i ten pojedynek w Gorzowie też wygralibyśmy. Taki jest jednak urok piłki nożnej i nie ma co do tego wracać. Rozpatrywać rzeczy, które miały miejsce wcześniej. Tak widocznie miało być i trzeba się z tym pogodzić.
Zostawmy Zagłębie. Pojawiły się już oferty pracy w innych klubach?
- Na dzień dzisiejszy nie pojawiły się żadne propozycje.
Zamierza pan wyjechać na zagraniczny staż?
- Staż w zagranicznym klubie jest mi niezbędny do zamknięcia mojej edukacji, jeśli chodzi o licencję UEFA Pro. Tutaj pewne rzeczy były podporządkowane mojemu stażowi w Hanowerze 96, czyli w klubie, z którym Zagłębie w jakimś tam stopniu współpracuje. Niestety, w ostatnim czasie pewne rzeczy skomplikowały się i dlatego muszę radzić sobie troszkę w innym kierunku. Na pewno dam sobie radę (śmiech).