W 6. minucie meczu Cracovia I - Cracovia II (4:3) Żytko posłał piłkę do swojej bramki. Po centrze z prawej strony w futbolówkę nie trafił Krzysztof Szewczyk, ta odbiła się od "Żyta" i wpadła do siatki Pasów. To pierwsze pierwsze samobójcze trafienie w Treningu Noworocznym od 1988 roku.
[ad=rectangle]
- Jest taki przesąd, żeby lepiej nie strzelać jako pierwszy, więc postanowiłem ściągnąć presję z kolegów... Muszę podziękować Krzysiowi Szewczykowi, bo gdyby nie skiksował, to pewnie bym tej bramki nie zdobył - uśmiecha się Żytko.
Gracz Cracovii nie przywiązuje wagi to pechowego noworocznego trafienia: - Nie wierzę w przesądy, bo to pecha przenosi. Ciężko mówić o tym, że to zła wróżba. To zabawa: bawią się kibice, my się bawimy. To takie przedłużenie Sylwestra. Część z nas spędzała go tutaj na stadionie, więc daleko nie mieliśmy. Jak się bawiłem? Szampańsko.