Do tej pory Kolejorz rozstał się z Hubertem Wołąkiewiczem, a żadnych wzmocnień nie dokonał, choć w spekulacjach padają nazwiska choćby Grzegorza Wojtkowiaka czy Kamila Drygasa.
- Liczyłem, że 5 stycznia to realny termin jeśli chodzi o kształt kadry na rundę wiosenną, ale nie wszytko zależy od nas. Ostatnio intensywnie szukaliśmy zawodników, pracowało nad tym pięciu skautów, a także moi asystenci i ja sam. Gdy temat był już zaawansowany, to któryś z członków sztabu jechał na obserwację. Wtedy jednak musiał paść jasny sygnał, że warto - powiedział Maciej Skorża.
[ad=rectangle]
Tej zimy Lech przede wszystkim popracuje nad uzupełnieniem luki po Hubercie Wołąkiewiczu. Ponadto gdyby odszedł Karol Linetty (choć transfer teraz wydaje się mało prawdopodobny), to konieczne będzie także sprowadzenie defensywnego pomocnika.
Teoretycznie najpilniej należałoby zasilić atak, gdyż żaden z nominalnych napastników wicemistrza Polski nie imponował jesienią skutecznością (najlepszy pod tym względem Vojo Ubiparip zdobył w T-Mobile Ekstraklasie trzy gole). Opiekun Kolejorza nie widzi w tym jednak przesadnie dużego problemu. - Przewidywaliśmy, że po odejściu Łukasza Teodorczyka strzelanie bramek rozłoży się na większą grupę zawodników i ten scenariusz w pełni się sprawdził. Dla mnie nie jest istotne ile trafień zbiorą poszczególni gracze, ważne, żeby w sumie tych bramek było wystarczająco dużo. Strzelać może je nawet stoper - zaznaczył Skorża.
Na pierwsze zgrupowanie w tureckim Belek poznaniacy udadzą się w niedzielę. Być może wtedy będziemy już znać więcej szczegółów dotyczących zimowych wzmocnień.