Marco Paixao to niekwestionowany lider formacji ofensywnej Śląska Wrocław. To on pełni rolę napastnika i w poprzednim sezonie był najskuteczniejszym zawodnikiem klubu. Jesienią Portugalczyk leczył jednak kontuzję i do gry wrócił tuż przed końcem rozgrywek. W ostatnim spotkaniu w 2014 roku zdążył już jednak wpisać się na listę strzelców.
[ad=rectangle]
Formacja ofensywna WKS-u potrzebuje jednak wzmocnień. W związku z tym w środę na testach u wicelidera T-Mobile Ekstraklasy pojawiło się dwóch napastników - Słowak Milos Lacny oraz Rumun Andrei Ciolacu. Obaj będą sprawdzani pod kątem gry w WKS-ie, a ich przyszłość prawdopodobnie wyjaśni się do końca tygodnia. - Czy zostaną w Śląsku, to będzie zależało przede wszystkim od nich. To są zawodnicy, którzy grali już w lidze. To nie są chłopcy, których trzeba szlifować, tylko mają za sobą już występy w poważnych klubach czy w reprezentacjach. Jak zawsze trzeba mieć troszeczkę szczęścia. Na pewno nie będziemy ich chcieli testować przez dwa tygodnie. W sporcie trzeba podejmować szybkie i trafne decyzje. Będziemy chcieli jak najszybciej to rozstrzygnąć kto zostaje, a kto nie będzie nam potrzebny - mówi Tadeusz Pawłowski.
Wcale nie jest też wykluczone, że obaj piłkarze zostaną w Śląsku na dłużej. - Jeżeli obaj będą dobrzy, to myślę, że jest opcja, że obaj mogą zostać. Mogą grać na skrzydłach czy w środku. Jeszcze też nie przymierzaliśmy się do tego, jak my wiosną będziemy grali - czy jednym defensywnym pomocnikiem czy dwoma napastnikami czy jednym podwieszonym. Też nie chcę zbytnio zmieniać filozofii naszej gry, ale można podjąć ryzyko jednego defensywnego pomocnika. Uważam, że będziemy tego próbowali. Jeżeli ktoś będzie dobry i będziemy uważali, że spełnia oczekiwania jeżeli chodzi o filozofię naszej gry, to będziemy chcieli, żeby obaj zostali - zaznaczył szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych.