Nie szukamy zbawcy - rozmowa z Rafałem Ulatowskim, asystentem Leo Beenhakkera

- Nie szukamy zbawców. Mamy utalentowanych piłkarzy, jak Robert Lewandowski czy Paweł Brożek. Siła naszej reprezentacji nie polega na tym, aby czekać na kogoś, kto wyskoczy jak Filip z konopi bądź wypali ni stąd ni zowąd. Jesteśmy świadomi, że musimy wygrać wszystkie mecze w 2009 roku, by pojechać na mistrzostwa świata - mówi serwisowi SportoweFakty.pl Rafał Ulatowski. Z asystentem Leo Beenhakkera rozmawialiśmy przed piątkowym meczem ŁKS Łódź - Lechia Gdańsk.

W tym artykule dowiesz się o:

Piotr Tomasik: Kogo obserwuje pan na tym spotkaniu? Jakieś konkretne nazwiska?

Rafał Ulatowski: Jest tutaj choćby Łukasz Trałka, powołany na poniedziałkowe zgrupowanie. Poza tym, chcę obejrzeć kilku innych zawodników, których obserwujemy w dalszej perspektywie. Trzeba oglądać z bliska mecze ligowe, aby być na bieżąco z tymi sprawami. Musimy widzieć, jakie postępy robią ci chłopcy.

Jest wśród nich Ben Starosta, znany polskim kibicom głównie z występów na mistrzostwach świata U-20? O tym, że nie zapominacie o tamtych zawodnikach, może świadczyć powołanie na zgrupowanie Grzegorza Krychowiaka.

- Dokładnie tak. Przyglądamy się grze Bena jako kandydata do gry, ale chyba jeszcze nie teraz, tylko za jakiś czas. Chcielibyśmy jednak, żeby Starosta częściej występował w Lechii, bo są takie mecze, że na prawej obronie pojawia się Artur Andruszczak. Myślę, iż piłkarz dostanie szanse w U-21, a niewykluczone, że również w pierwszej kadrze.

Runda jesienna już za nami. Jakby pan ją podsumował? Fajna sprawa, że o mistrzostwo Polski powalczy pięć czy też sześć drużyn.

- Jeżeli ktoś uważnie analizuje powołania do reprezentacji, to może zorientować się, iż większość piłkarzy trafia do kadry z polskiej ligi. To chyba pokazuje, że nasza ekstraklasa z roku na rok jest coraz silniejsza. Zmienia się infrastruktura, przybywa nowych stadionów, podnoszone są pewne standardy, aby spełniać wymogi licencyjne. A to wszystko po to, aby dobra atmosfera towarzyszyła piłce nożnej, dziennikarze mieli lepsze warunki do pracy, a zawodnicy do grania.

Kto, pana zdaniem, zdobędzie mistrzostwo Polski?

- W tej chwili nikt nie jest w stanie tego przewidzieć. Pozostało jeszcze pół roku, trzynaście spotkań do rozegrania, a wcześniej prawie trzy miesiące okresu przygotowawczego. W tym czasie może zmienić się bardzo wiele.

Śląsk Wrocław również włączy się do tej walki?

- Jeżeli słyszy się, że klub ma przejąć poważny inwestor, jakim jest pan Solorz (przewodniczący Rady Nadzorczej telewizji Polsat, właściciel Invest Banku, w 2007 roku "Forbes" wycenił jego majątek na 1,5 mld dolarów - przyp.PT) . Pod warunkiem, iż rozmowy zostaną sfinalizowane, wrocławianie zostaną solidnie wzmocnieni. Wówczas na pewno Śląsk powalczyłby o mistrzostwo. Ale na razie poczekajmy na przebieg wydarzeń.

Lider drużyny, Sebastian Mila mówi, że u Leo Beenhakkera już nie zagra!

- Sebastian wie, iż na najbliższe zgrupowanie powołania otrzymali zawodnicy od niego młodsi. Trener Beenhakker zna doskonale Milę, który był swego czasu w kadrze. Na pewno ma on u selekcjonera określoną markę, ale widocznie ten uznał, że na dzień dzisiejszy nie chce go sprawdzać, ponieważ zdaje sobie sprawę z jego umiejętności. Czas na młodszych piłkarzy.

Wcześniej narzekaliśmy na brak rozgrywających, a teraz? Mamy Milę, Majewskiego, Gargułę, Rogera, Iwańskiego...

-… Murawskiego.

No właśnie, kilka tych nazwisk jest, ale umiejętności niektórych z nich są dalekie od ideału. Szklanka do połowy pełna czy do połowy pusta?

- Pół roku pracy z Leo Beenhakkerem pozwala mi mówić, że do połowy pełna. Rzeczywiście, jest z czego wybierać. Mamy sześciu, siedmiu piłkarzy na w miarę zbliżonych umiejętnościach. Każdy z nich mógłby wejść do pierwszego składu reprezentacji i dać jej wiele dobrego. Cieszmy się z tego, co mamy. Nie narzekajmy, że gdzieś indziej jest lepiej. Jesteśmy w Polsce i wykonujemy swoją pracę, jak najlepiej potrafimy. Na nadchodzący rok patrzę z optymizmem, bo wszystko zależy od nas.

W oczach trener Beenhakkera spore uznanie mają dwaj piłkarze Górnika - Tomasz Zahorski i Michał Pazdan. To trochę dziwna sytuacja, zważywszy iż zabrzanie zajmują ostatnie miejsce w tabeli...

- Nasza kadra składa się z piłkarzy młodych, perspektywicznych, którzy mogą stanowić o sile reprezentacji w przyszłości. Tej bliższej lub dalszej. Co do tej dwójki, obaj byli na Euro. To, że obecnie nie wiedzie im się w klubie, wcale nie oznacza, że ich wartość tak bardzo spada, iż mamy ich straci z pola zainteresowania. Czasem jest tak, że piłkarz potrzebuje takiego dodatkowego impulsu do dalszej pracy. Zdarza się, iż nie może go otrzymać na płaszczyźnie klubowej, bo na razie z Górnikiem nie jest najlepiej, to Leo może pomóc, ponieważ jest świetnym pedagogiem.

Henryk Kasperczak miał odbudować Górnika. Średnio mu się to udaje...

- Mogę powiedzieć tyle, co widzę po wynikach. Nie wiem, jak to wygląda w środku.

Prezes PZPN, Grzegorz Lato powiedział jednemu z polskich dzienników, że zrobimy wszystko, aby Ludovic Obraniak grał dla naszej reprezentacji. Jego nazwisko przejawia się w waszych rozmowach o przyszłości kadry? Mówi się, iż to zawodnik o umiejętnościach zbliżonych do Kuby Błaszczykowskiego.

- Pan już odpowiedział sobie na to pytanie, bo prezes Lato zrobi wszystko, żeby tak się stało. Jeśli wszystko zostanie załatwione, będziemy dywagować, czy Ludovic będzie grał w reprezentacji. Jak na razie ma tylko obywatelstwo francuskie. Jasne, chcielibyśmy go! Widziałem dwa mecze, w których grał, i był postacią wyróżniającą się.

Obraniak może być zbawcą kadry?

- Nie szukamy zbawców. Mamy utalentowanych piłkarzy, jak Robert Lewandowski czy Paweł Brożek. Siła naszej reprezentacji nie polega na tym, aby czekać na kogoś, kto wyskoczy jak Filip z konopi bądź wypali ni stąd ni zowąd. Jesteśmy świadomi, że musimy wygrać wszystkie mecze w 2009 roku, by pojechać na mistrzostwa świata.

Komentarze (0)