Kamil Kurowski przygotowuje się z Sandecją Nowy Sącz i gra w sparingach. Zrobił na tyle dobre wrażenie, że trener Piotr Stach chce go mieć w zespole na rundę wiosenną. - Prezentuje się bardzo fajnie i jestem do niego przekonany. Do końca stycznia trwają testy i według mnie jest kwestią czasu, kiedy zostanie naszym zawodnikiem - zaznacza szkoleniowiec. Czy to będzie przełomowy moment dla 20-latka?
Gra w biało-czarnych barwach oznacza dla młodego pomocnika powrót w rodzinne strony. Kurowski urodził się w Nowym Sączu, a pochodzi z Olszany, oddalonej o 20 km od miasta. Właśnie tam i w pobliskim Podegrodziu wszystko się zaczęło.
[ad=rectangle]
Od dziecka potrafił godzinami uganiać się za piłką i nie rozstawał się z nią nawet w domu, więc było tylko kwestią czasu, kiedy trafi do klubu. Gdy miał 10 lat, został zawodnikiem Grodu Podegrodzie. Trener Marek Fiut wypatrzył go podczas szkolnych zawodów. - Kamila polecał mi też nauczyciel ze szkoły w Olszance. Już na pierwszy rzut oka było widać, że to duży talent - wyjaśnił.
Kurowski wyróżniał się na tle rówieśników, więc szybko był przesuwany do kolejnych grup wiekowych. Grał z dwa lata starszymi kolegami i nie odstawał. - W tym czasie udało się nam awansować do Małopolskiej Ligi Trampkarzy. Tam został zauważony przez trenerów kadry Małopolski i zaczął dostawać powołania. Było to między 2007, a 2008 rokiem - przypomniał trener.
Właśnie podczas turnieju, w którym brała udział reprezentacja Małopolski, zawodnik wpadł w oko skautom warszawskiej Legii. Informacja dotarła do trenera rocznika 1994 Bernarda Kapuścińskiego, a ten zaprosił sądeczanina na testy wraz z innym piłkarzem Grodu Pogdegrodzie, Jarosławem Kowalczykiem. Stołeczny klub zdecydował się jedynie na Kamila Kurowskiego. Było to latem 2008 roku.
- Wierzyłem w to, że uda mu się zrobić karierę, bo był nieprawdopodobnie ambitnym chłopakiem. Wyróżniał się tym, że dokładnie wykonywał ćwiczenia, słuchał mnie i zależało mu. Doskonale grał lewą nogą, ale dużo pracowaliśmy nad jego prawą nogą. Starał się i widać było efekty. Do tego jego predyspozycje fizyczne, motoryczne zdecydowanie przewyższały pozostałych chłopaków. Miał poukładane w głowie i liczyłem na to, że uda mu się zajść daleko - podkreślił Marek Fiut, który do dziś ma bardzo dobry kontakt ze swoim wychowankiem.
Utalentowany chłopak z Sądecczyzny przechodził przez kolejne grupy młodzieżowe w Legii, aż w 2012 roku zaczął regularnie występować w zespole Młodej Ekstraklasy. Strzelił 4 gole w 14 meczach. Po udanej rundzie jesiennej Kurowski znalazł się w gronie sześciu młodych legionistów, którzy pojechali na obóz przygotowawczy pierwszej drużyny na Cypr.
Rundę wiosenną sezonu 2012/2013 spędził na wypożyczeniu w I-ligowym Kolejarzu Stróże. Pierwszy powrót w region sądecki był bardzo udany i zaowocował 12 występami i 2 bramkami. - Miałby ich jeszcze więcej, ale był regularnie powoływany do reprezentacji Polski U-19 - wspomina trener Przemysław Cecherz. Ówczesny opiekun Kolejarza potwierdził, że miał do czynienia z ponadprzeciętnym talentem.
- Miał bardzo duże umiejętności. Grał na pozycji nr 10, ale mimo to był też przydatny w obronie. W ataku szukał trudnych, niekonwencjonalnych rozwiązań i ponadto dysponował ładnym uderzeniem z obu nóg. Jego atutem była też szybkość. To było dwa lata temu, a chłopak wkradł się do pierwszego składu i występował w nim z powodzeniem. Chciałem, by został u nas jeszcze kolejne pół roku, ale jego menadżer Mariusz Piekarski uważał, że Kamil powinien iść do Ekstraklasy - dodał.
Tak też się stało i Kurowski pierwszą część ubiegłego sezonu spędził na wypożyczeniu w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Tam jednak sprawy nie potoczyły się tak, jakby sobie życzył. Co prawda zaliczył debiut w ligowej elicie, ale trzykrotnie wychodząc na boisko spędził na nim jedynie 75 minut. Częściej grał w rezerwach, gdzie przytrafiła mu się kontuzja. Po pół roku wrócił do Warszawy. - Przejście do Podbeskidzia nie było do końca dobrym posunięciem. W tym momencie powinien przede wszystkim jak najwięcej grać - uważa pierwszy trener Kamila Kurowskiego, Marek Fiut.
Kolejny rok przeleciał głównie na regularnych występach w trzecioligowych rezerwach Legii. W międzyczasie udało się zadebiutować w pierwszej drużynie, podczas meczu o Superpuchar Polski, przegranego 2:3 z Zawiszą Bydgoszcz.
Konkurencja w zespole mistrza Polski jest ogromna, więc wypożyczenie do Sandecji Nowy Sącz może być dobrym rozwiązaniem. Piłkarz w wieku 20 lat potrzebuje regularnych występów na jak najwyższym szczeblu. Są duże szanse na to, że takie okazje będą w rundzie wiosennej. Skorzysta na tym zawodnik, ale też jego nowy klub.
- Kiedy grał w rezerwach Legii, straciłem go z oczu, ale nie sądzę by teraz miał mniejsze umiejętności. Uważam, że to bardzo korzystny transfer. Gra na poziomie I ligi spowoduje, że ten chłopak nabierze więcej pewności siebie. To też potwierdzi, czy jest zawodnikiem na Ekstraklasę. Ja uważam, że jest - ocenił Przemysław Cecherz.
.ad.super
{display:none !important;}