Sandecja zaskoczyła swoją postawą w Bielsku

Remisowy sparing z Podbeskidziem Bielsko-Biała podbudował morale drużyny z Nowego Sącza. Na tle zespołu z T-Mobile Ekstraklasy biało-czarni zaprezentowali się bardzo korzystnie.

- Zawsze staramy się grać swoją piłkę. Mieliśmy dużą motywację, bo graliśmy z ekstraklasową drużyną. Do tego pierwszy raz w tym roku na naturalnej murawie. Myślę, że zagraliśmy niezły mecz. Szkoda tylko, że nie wygraliśmy. Po straconej bramce dobrze zareagowaliśmy i od 20. minuty graliśmy już swoje. Wyglądało to w miarę dobrze, ale mamy miesiąc do ligi. Jest zatem czas, by coś jeszcze poprawić - komentował pomocnik Matej Nather.

Słowak powrócił na stadion w Bielsku, gdzie występował przez 1,5 roku. Po meczu spotkał go pod szatnią trener Podbeskidzia. 29-letni gracz Sandecji usłyszał pochwały, a do tego Leszek Ojrzyński pytał: "Kto go stąd puścił?".
[ad=rectangle]
Zanim I-ligowcy strzelili bramkę i zaczęli prezentować się z dobrej strony, mieli bardzo dużą wpadkę. W 3. minucie bramkarz Marek Kozioł podał przed pole karne do Mateusza Bartkowa, ten oddał szybko piłkę golkiperowi, który wybił piłkę tak, że trafił w Bartosza Śpiączkę. Napastnik Podbeskidzia szybko wykonał lob i było 1:0. Trener Sandecji ocenił tę sytuację w miarę łagodnie. - Obaj mają coś za uszami, ale nie ganimy jednej, czy dwóch osób. Cały zespół musi wychodzić większą liczbą zawodników do gry - zaznaczył Piotr Stach.

Szkoleniowiec nie mógł być zadowolony jedynie z pierwszej fazy spotkania. - Przez pierwsze 20 minut chyba zapoznawaliśmy się z murawą, albo jeszcze byliśmy w autobusie. Nie mogliśmy poradzić sobie z pressingiem Podbeskidzia, które dyktowało warunki. Jak przestaliśmy gadać i skoncentrowaliśmy się na grze, zaczęło to wychodzić. Weszliśmy na dobre tory i udokumentowaliśmy to zdobytą bramką. Mieliśmy też kilka sytuacji. Na ten etap, w którym jesteśmy wyglądało to wręcz bardzo dobrze.

Wyrównującą bramkę zdobył w 32. minucie Armand Ella Ken. Sparingiem z Podbeskidziem piłkarze z Nowego Sącza zakończyli czwarty tydzień zimowych przygotowań. - We wtorek gramy następny sparing z Rozwojem Katowice, a w sobotę kolejny. Wypadł nam GKS Tychy, który wyjeżdża na obóz do Turcji, więc musieliśmy znaleźć zastępstwo. Zmierzymy się z czwartoligową Barciczanką Barcice - powiedział szkoleniowiec.

Piotr Stach nie ukrywa, że chciałby mieć w drużynie testowanych Kamila Hempela i Kamila Kurowskiego. - Są to wiodący zawodnicy, którzy dają jakość piłkarską - argumentuje. W Nowym Sączu na też pojawić się piłkarz z Hiszpanii, ale w takim przypadku zasada jest prosta - gracz zagraniczny musi przewyższać umiejętnościami obecnych zawodników Sandecji. - Jeśli sytuacja będzie wyglądać podobnie, jak z grupą testowanych w pierwszym sparingu z Siarką Tarnobrzeg Ukraińców i graczy z Bałkanów, to taki kandydat do gry u nas szybko stąd wyjedzie - zaznacza trener.

Komentarze (0)