Czy polską piłkę czeka wielka rewolucja?

Narodowy Program Szkolenia plus Certyfikacja Akademii Piłkarskich - nawet jeśli gorzej zorientowanemu kibicowi niewiele mówią, to może być to przełom w skali europejskiej.

Może być, ale nie musi, bo twórcy programu nie chcą zdradzić szczegółów.

Swoje wielkie plany tworzyło wiele federacji i zawsze oznaczało to rewolucję i postęp w futbolu. Francuzi zdobyli tytuły mistrzów świata i Europy, Hiszpanie zdominowali na lata światową piłkę w stopniu wcześniej niespotykanym, Niemcy przejęli po nich pałeczkę. A gdzieś tam po cichu wielki skok jakościowy zrobili Belgowie i Szwajcarzy - dwa małe kraje, które nagle zaczęły produkować piłkarzy klasy światowej. Teraz nadszedł czas na Polskę.
[ad=rectangle]
Po dwóch latach ostrych nacisków medialnych PZPN w końcu zdecydował się na przedstawienie planu naprawy polskiego futbolu. To już spory postęp. Jeszcze kilka miesięcy dziennikarzy domagających się zmian deprecjonowano a ich artykuły nazywano lamentem i to na oficjalnej stronie PZPN.

Plan PZPN składa się z dwóch elementów: Narodowego programu szkolenia oraz certyfikacji akademii.

Pierwszy krok to program, który jest już na wykończeniu. Pracuje nad nim grupa około 12 osób, wśród nich trenerzy z PZPN i drużyn młodzieżowych Lecha i Legii. Można żałować że nie bierze w tym udziału Tadeusz Pawłowski ze Śląska, który pracował właśnie jako trener młodzieży dla federacji austriackiej czy Richard Grootscholten, szef Akademii Zagłębia, który wyrażał chęć współpracy ale jego zaloty zostały odrzucone przez Stefana Majewskiego, dyrektora sportowego związku. To w tej chwili jedni z najlepszych fachowców od młodzieży w Polsce.

Narodowy program szkolenia to wytyczne dla klubów głównie z niższych lig. - Będzie on wprowadzany podczas kursów dla nowych trenerów, obowiązkowych kursokonferencji dla tych trenerów, którzy już mają licencję, oraz poprzez program Akademia Młodych Orłów. Poza tym wyszkoleni trenerzy, tzw. Edukatorzy, mają wprowadzać go w swoich związkach - mówi Marcin Dorna, trener młodzieżowych reprezentacji Polski i mózg operacji.

Czyli wdrażanie programu odbędzie się poprzez przekazywanie wiedzy trenerom, co jest klasyczną metodą, stosowaną w większości krajów. Najważniejsze pytanie dotyczy realizacji. W tej chwili niemal każdy młody trener spytany o poziom kursów szkoleniowych w ośrodkach wojewódzkich mówi, że tam idzie się po papier, a potem kto chce coś osiągnąć kształci się sam, między innymi w szkołach trenerskich "Coervera". Niestety pytanie o kompetencje kadr występuje zawsze a jedynym lekarstwem jest czas i odpowiedni dobór. Uniwersalnego rozwiązania nie ma.

Narodowy program na razie jest dość tajemniczy, Marcin Dorna nie chciał się nim dzielić, gdyż jest jeszcze w fazie roboczej. Jego poziom to jest drugi wielki znak zapytania.

Większe kluby raczej z programu nie skorzystają, bo mają własne. To co jest najbardziej interesujące dla nich to certyfikacja Akademii Młodzieżowych. Wg. planu przedstawionego przez Bogdana Basałaja, akademie dostawałyby konkretne pieniądze w zależności od tego jaki poziom by prezentowały. Oceniałaby je zewnętrzna firma w skali od 1 do 5. Problemem jest jedynie pozyskanie środków. PZPN nie dysponuje odpowiednią kwotą, ale pomocny może być nowy kontrakt Estraklasy SA. Zresztą przyznaje to Bogusław Biszof.

- Rozmawiamy z kolegami z PZPN, aby postawić diagnozę akademii. Później trzeba dokonać wartościowania, czyli ustalić, jakie wymogi muszą spełniać w kolejnych latach, by otrzymać odpowiednia liczbę punktów lub gwiazdek. To powinno się wydarzyć w sezonie 2015/16. Jestem też za tym, by wydzielić - począwszy od sezonu 2016/17 - część środków jakie Ekstraklasa wypracowuje dla klubów i dzielić je pomiędzy nie zależnie od tego, ile punktów czy gwiazdek otrzyma za sezon akademia danego klubu. Może to być na przykład 10 procent - mówi Biszof.

Tyle, że to na razie kwestia dalszych planów. Nie jest powiedziane, że kluby wyrażą zgodę na to, by postawić na szkolenie kosztem bieżących wydatków. Tym bardziej, że dla małych klubów mogłoby to oznaczać straty kosztem tych wielkich, jak Legia i Lech, które już na starcie mają przewagę bo najlepsze szkolenie młodzieży.

Certyfikacja byłaby dobrowolna. Przykładowo w Anglii jest obowiązkowa na czterech najwyższych poziomach ligowych, a w Niemczech na dwóch. Każdy klub musi poddać się ocenie wykonywanej przez specjalistyczną firmę, w obu przypadkach belgijski Double Pass.

- Na Węgrzech certyfikacja nie była obowiązkowa i w pierwszym sezonie dwa kluby nie zdecydowały się podjąć ocenie. Ale w drugim roku już wszyscy wzięli w tym udział - mówi Bogdan Basałaj.

Magnesem są pieniądze. Akademie poddawane certyfikacji są znacznie skuteczniejsze, bo rywalizują o prestiż i pieniądze i muszą inwestować w rozwój, żeby zarabiać. To samonakręcająca się maszyna. Czyli dziś PZPN wykonał tu sporą część. Czy to wprowadzi?

- Nie pracowaliśmy cały rok tylko po to, żeby tu wam to przedstawić - mówi Zbigniew Boniek, prezes PZPN. Ale to kluby muszą podjąć decyzję a żeby tak się stało, szefowie klubów muszą mieć większą świadomość. Niedawno dziennikarze "Gazety Wyborczej" przepytywali szefów klubów z tematu szkolenia i jest tu sporo wątpliwości co do tego, że naszymi klubami rządzą wizjonerzy.

- Jeśli kluby nie będą chciały przystąpić to być może damy z kasy związku powiedzmy 3 miliony i zrobimy te certyfikacje dla chętnych klubów z niższych lig - zastanawia się prezes PZPN Zbigniew Boniek.

Kolejny wielki problem polskiego futbolu niestety zostanie na razie nierozstrzygnięty. Prezes PZPN pytany o to czy można zmusić kluby do poprawy infrastruktur treningowej powiedział, że "nie będzie nikogo do niczego zmuszał".

Marek Wawrzynowski

Komentarze (0)