Piłkarze Wisły Kraków po meczu w Gdańsku mieli świadomość, że mecz im nie wyszedł. - Trener jest bardziej od oceniania, niż ja. Jako cały zespół graliśmy bardzo słabo i przegrywaliśmy dużo pojedynków jeden na jeden. Piłkarze Lechii nas zdominowali i zwyciężyli zasłużenie. My nie oddaliśmy celnego strzału, więc nie ma o czym mówić - ocenił Łukasz Burliga.
[ad=rectangle]
Tuż po spotkaniu na konferencji prasowej Franciszek Smuda miał spore pretensje do gry jego podopiecznych w środku pola. - Jak trener tak mówił, to prawda musi w tym być. Muszę obejrzeć powtórkę i wyciągnąć wnioski. Lechia miała sporą przewagę, również w środku pola i tak to mogło wyglądać - przyznał Alan Uryga.
Piłkarzom w Gdańsku na pewno nie pomagał stan murawy. - Boisko na pewno było słabe - trzeba to sobie powiedzieć. To był sam piasek i trawa wyrywała się podczas meczu. Pod koniec ciężko było o podania po ziemi. Nie możemy się jednak tak tłumaczyć i zwalać na to winę, choć wiadomo, że często słynęliśmy z akcji po ziemi, na jeden kontakt i nasza piłka ofensywna na tym polegała - ocenił Uryga. - Na pewno boisko nie pozwalało na przeprowadzenie składnych akcji. Lechia też głównie stwarzała sytuacje po zamieszaniu. Nie ma jednak co zwalać na stan murawy, bo obie drużyny grały w tych samych warunkach. Nie kleiła nam się gra i trzeba zagrać z Pogonią jak najlepiej, by powalczyć o trzy punkty - dodał Burliga.
Do tego spotkania Wisła przystąpiła w takim składzie, jaki grał jesienią. Do Lechii Gdańsk po raz kolejny doszło kilku nowych piłkarzy. - Na pewno to miało wpływ na grę Lechii. Nowi zawodnicy w klubie starają się pokazać od początku z jak najlepszej strony. Od razu gdańszczanie na nas ruszyli i ciężko było nam uporządkować grę - przyznał Alan Uryga, który nie załamał rąk po porażce. - Wiara w siebie zostaje i czekamy na następny mecz. Szukamy punktów, by wrócić na właściwe tory. Pierwsze mecze zawsze nam ciężko wychodziły, dlatego nie załamujemy się, tylko czekamy na następny mecz - zakończył pomocnik.
[event_poll=28359]