Jako poznaniak bardzo kibicuję Lechowi - rozmowa ze Zbigniewem Zakrzewskim, napastnikiem Arki Gdynia

W środę Arka Gdynia pokonała w wyjazdowym meczu Pucharu Ekstraklasy Lecha Poznań 4:1. Dla Zbigniewa Zakrzewskiego była to podróż sentymentalna, bowiem spędził on w poznańskim klubie kilka lat i był ważnym ogniwem Kolejorza. Po meczu Pucharu Ekstraklasy "Zaki" opowiadał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl o sytuacji Arki Gdynia oraz o Lechu Poznań.

Michał Jankowski: W ostatnim meczu fazy grupowej Pucharu Ekstraklasy Arka Gdynia pokonała Lecha Poznań 4:1. Jak byś ocenił to spotkanie?

Zbigniew Zakrzewski: Obie drużyny podeszły do tego meczu dość spokojnie. My mieliśmy zapewniony awans z grupy, a Lech zagrał rezerwowym składem. Nie wiadomo jak przebieg meczu by się potoczył gdyby Lech wykorzystał rzut karny. Graliśmy silniejszym składem, wykorzystaliśmy swoje kontry i dzięki temu wygraliśmy.

Wiele drużyn odpuszcza Puchar Ekstraklasy. Arka podchodzi chyba do niego trochę poważniej, bo zapewniliście sobie awans i gracie dość silnym składem.

- Odpadliśmy z Pucharu Polski i teraz został nam Puchar Ekstraklasy. Po passie pięciu porażek w lidze trochę się odrodziliśmy. Wygraliśmy ostatnie spotkanie z Cracovią i teraz też chcieliśmy zdobyć trzy punkty, aby podtrzymać dobrą passę.

W miniony weekend zakończyły się rozgrywki ekstraklasy. Arka zajmuje siódme miejsce z 23 punktami. Jesteście zadowoleni z tego dorobku?

- Na pewno tak. Mieliśmy plany, aby zakończyć ligę z dobrym dorobkiem punktowym w środku tabeli z jakimiś szansami, aby złapać kontakt z drużynami z górnej części tabeli. To nam się udało. Z przebiegu całej rundy nie możemy być jednak zadowoleni, szczególnie z pięciu meczów, które przegraliśmy pod rząd, bo teraz tych punktów może nam trochę brakować do pierwszej szóstki. Myślę, że nadrobimy to w przyszłej rundzie. Mamy silną i zgraną drużynę. Jeśli będą nas omijały kontuzje w okresie przygotowawczym to wszystko będzie dobrze. Należy solidnie przepracować zimę i zacząć dobrze od dwóch wyjazdowych meczów.

W Lechu spędziłeś sporo czasu. Teraz z pewnością z podziwem patrzysz na grę lechitów w lidze i Pucharze UEFA.

- Na pewno. Jako poznaniak bardzo kibicuję Lechowi. Bardzo się cieszę, że udaje im się z powodzeniem grać w europejskich pucharach. Szkoda, że nie mają szczęścia, bo w ostatnim meczu z Deportivo byli o wiele lepszą drużyną i zasługiwali na wygraną. Liczę na upragnione dwubramkowe zwycięstwo w Rotterdamie.

Nie żałujesz z perspektywy czasu, że odszedłeś z Lecha i teraz nie możesz tworzyć tej solidnej drużyny?

- To pytanie przewijało się wielokrotnie. Nigdy nie ukrywałem, że chciałem odejść i spróbować swoich sił za granicą. Wyszło jak wyszło. Od lipca mam jeszcze dwuletni kontrakt w Szwajcarii, więc zobaczymy co czas przyniesie. Chciałem wrócić do Polski, aby się odrodzić i strzelać bramki. Na razie mi się to udaję. Oby przyszła runda też była dobra i wtedy zobaczymy co się ze mną będzie dalej działo.

Swoją karierę rozpoczynałeś w Lechu. Czy teraz gdy po takiej przerwie przyjechałeś na stadion przy ul. Bułgarskiej nie czułeś się dziwnie, patrząc na ten można powiedzieć plac budowy?

- Kiedy wyszedłem z szatni to zobaczyłem, że stadion nie przypomina już tego obiektu, na którym ja jeszcze występowałem. Pamiętam jak był w kształcie podkowy. Teraz po tych przeróbkach można powiedzieć, że to jest plac budowy. Widać, że prace idą w dobrym tempie i oby modernizacja stadionu została ukończona w całości jak najwcześniej, a wtedy na pewno będzie to obiekt na miarę europejskich możliwości.

Komentarze (0)