Michał Pazdan zyskał szacunek u trenera

Michał Pazdan nie dotrwał na boisku do końca spotkania Śląska Wrocław z Jagiellonią Białystok. - Ode mnie wielki szacunek dla takiego piłkarza - mówił jednak po meczu o Pazdanie Michał Probierz.

Jagiellonia Białystok po zwycięstwie z Legią Warszawa tym razem ograła drużynę Śląska Wrocław. Spory w skład w to zwycięstwo ma Michał Pazdan, który mimo kontuzji rozegrał bardzo dobre spotkanie.
[ad=rectangle]  
- Przegraliśmy trochę środek pola i tutaj na pewno trochę kontuzja Michała Pazdana nam pokrzyżowała plany. Już wcześniej miał zejść. Ode mnie jednak wielki szacunek dla takiego piłkarza. Dzień przed meczem mu się urodził syn, gratuluję mu. Nie myślał nawet o tym, żeby wyjechać. Chciał po prostu grać i być z zespołem, pomóc nam - mówił po meczu z WKS-em trener Jagiellonii. Pazdan na boisku przebywał do 65. minuty, kiedy to zmienił go Taras Romanczuk. Jagiellonia drużynę Tadeusza Pawłowskiego pokonała 1:0.

- On miał już wcześniej uraz, a teraz to jest tylko zbicie, a przynajmniej mam nadzieje, że nic poważniejszego. Oddał serce, by grać jak najdłużej do końca. Wielki szacunek - podkreślał Michał Probierz.

Co na to sam piłkarz? - Dostałem w 44. minucie w podbicie i później grałem, ale tak kuśtykałem. Chciałem dograć do końca. Trener widział, że już od 60. minuty coraz bardziej mnie bolało. Mam nadzieję, że to nic poważnego, może tylko zbite podbicie. Uniemożliwiało to trochę bieganie - skomentował na gorąco po spotkaniu.

- W piątek urodził mi się syn, właśnie do niego jadę. Nie mogę się doczekać, aż go zobaczę. Dziękuję chłopakom za kołyskę, że nie zapomnieli - zaznaczył Michał Pazdan.

Komentarze (0)