Mateusz Święcicki: W Wirtualnej Polsce Leo Benhakker porównał Arkadiusza Milika do Zlatana Ibrahimovicia, którego sam ściągał do Ajaxu. Zgadza się pan z jego opinią?
Andrzej Rudy: Nie. Nie widzę podobieństw. Trudno mi oceniać skalę talentu, bo nie było mnie w Amsterdamie, kiedy Szwed tam trafił. Milik ma zupełnie inny styl gry niż Ibrahimović. Oczywiście posiada znakomite warunki fizyczne, jest wysoki, świetnie zbudowany, ale to inny piłkarz. Ostatnio bardzo uważnie mu się przyglądałem. Pierwsza refleksja? Fantastyczna lewa noga i bardzo czyste uderzenie. Dobra gra w powietrzu. Musi jednak być aktywniejszy na boisku. Musi zrozumieć, że aby więcej dać z siebie w meczu, trzeba włożyć więcej wysiłku w trening. Chcesz się sprzedać kibicom, musisz zainwestować w tygodniu w przygotowania. Liga holenderska nie jest najlepsza na świecie, nie trenuje się tutaj także najintensywniej.
[ad=rectangle]
- Sugeruje pan, że Milik nie poradził sobie w Bundeslidze, bo nie wytrzymał obciążeń?
Zastanawiam się tylko. Zauważmy jaką świeżość złapał po transferze do Ajaxu. Oczywiście nie zaczął strzelać goli od razu, ale grał o niebo lepiej niż w Niemczech. Odniosę się do moich czasów w Amsterdamie. Trenerem był wówczas Morten Olsen, pracowaliśmy bardzo mocno. To trener z ciężką ręką, Holendrom to się nie podobało. Oni sprzeciwiają się wszystkiemu, co niemieckie. Wychodzą z założenia, że biegać powinno się od szesnastki do szesnastki. Niemcy wpajają mentalność walki na całej długości i szerokości boiska. W Holandii podchodzą do tego z większym luzem. Stawiają na wyszkolenie techniczne, pracę z piłką, nie mają też mentalności, która pozwoliłaby im osiągać sukcesy klubowe. Czy dziś jakiś holenderski klub robi furorę w europejskich pucharach? To nie przypadek, że od lat nie są w stanie przeskoczyć pewnego poziomu. Cieszę się ogromnie z postępów, które robi Milik, ale podchodzę do tego z dystansem. On nie jest absolutnie podstawowym zawodnikiem. Powinien w tym momencie ugruntować swoją pozycję w drużynie.
- Ale przyzna pan, że znajduje się w znakomitym klubie. Trenuje z legendami holenderskiej piłki. To idealne miejsce dla 21 latka.
To prawda. Tyle, że trening u boku wielkich osobowości to jedno, a gra przeciwko doskonałym piłkarzom to drugie. Nie zrobisz postępów wyłącznie dzięki pracy na treningach nawet u najwybitniejszych fachowców, jeśli nie będzie to poparte rywalizacją z najlepszymi. W Ajaxie na pewno będą cierpliwi dla Arka, oni umieją czekać. Dochodzą mnie słuchy, że są gotowi wyłożyć za niego 3 mln euro. To nie jest wielka suma dla tego klubu. Poza tym moim zdaniem kluczowe będzie to co wydarzy się latem. Do Amsterdamu ma trafić kliku doświadczonych piłkarzy. Mówi się m.in. o powrocie Rafaela van der Vaarta z HSV. To gigantyczne wzmocnienie. Dziś Ajax niczym nie wyróżnia się w Europie. Nie jest wielkim klubem.
- Jest jednak znakomitą trampoliną dla napastników. Można mnożyć przykłady piłkarzy, którzy strzelali mnóstwo goli w tym klubie, a później trafiali do najmocniejszych drużyn na świecie. Z Milikiem może być podobnie?
Spokojnie. Jeśli już szukamy porównań to weźmy takiego Jana Klaasa Huntelaara, sprawdźmy jego statystyki w Eredivise, gigantyczną liczbę goli jakie strzelił dla Ajaxu i porównajmy go z Polakiem. Zobaczymy wtedy różnicę. Arek jest bardzo młody. Robert Lewandowski w jego wieku był piłkarzem Lecha Poznań. Dziś oczywiście widzę olbrzymią przepaść między Milkiem a Lewym, bo to różnica klasy, ale za kilka lat przy wielkiej pracowitości Arek może osiągnąć poziom Roberta. Jeśli miałbym mu coś doradzić, to powiedziałbym: wymagaj od siebie więcej, niż wymagają od ciebie w klubie. Brakuje mi u moich rodaków charakteru. Wyjeżdżając na Zachód trzeba wierzyć w siebie, być gotowym na ciężką pracę, rozpychać się łokciami i mieć ambicje bycia najlepszym. Oglądałem ostatnio Arka w meczu z PSV. Nie zauważyłem nic pozytywnego. Na Legię starczyło mu talentu i umiejętności. Ale w spotkaniach z najmocniejszymi drużynami w Eredivisie czy Europie potrzeba zdecydowanie więcej.