Sebastian Mila po przyjściu do Lechii Gdańsk nie prezentuje zbyt wysokiej formy. Reprezentant Polski już w pierwszym wiosennym meczu mógł jednak wpisać się na listę strzelców, lecz piłka po uderzenie z rzutu wolnego minimalnie minęła bramkę. Z kolei w pojedynku z Ruchem Mila wywalczył rzut karny, do którego podszedł Kevin Friesenbichler.
[ad=rectangle]
32-latek przełamał się w Szczecinie, gdzie wykorzystał sytuacje sam na sam z bramkarzem Pogoni. - To był relatywnie krótki okres bez gola, ale dla mnie to się bardzo dłużyło i była to wręcz cała wieczność. Wierzcie mi na słowo, że jestem bardzo szczęśliwy. Najważniejsze, że ten gol dał naszej drużynie trzy punkty - komentował sam zainteresowany.
- W poprzednich meczach moje występy były bez wyrazu, ale były też zalążki jakieś dobrej gry. W Szczecinie czułem się przyzwoicie. Trener mówi, że trzeba cierpliwości do tego, żeby ta forma była wyższa i tak faktycznie jest. Z minuty na minutę, z meczu na mecz czuje się lepiej - mówił Mila.
Gdańszczanie po wygranej z Pogonią mają teraz znacznie lepszą sytuacje niż przed kilkoma tygodniami. - Pozycję startową mieliśmy nie najlepszą, ale teraz wygląda to inaczej. Ciesze się, że mogę pracować z tymi chłopakami. Na trening przychodzi się z wielką chęcią i każdy jest zaangażowany. Wszyscy wzajemnie zarażamy się chęcią do wygrywania - zakończył.