Ne ma co rozpaczać - rozmowa z Sergiuszem Wiechowskim, piłkarzem i II trenerem Dolcanu Ząbki

Dotychczasowe dwie przygody Dolcanu z zapleczem ekstraklasy kończyły się po jednym sezonie. Obecnie drużyna z Mazowsza spisuje się lepiej - ma na swoim koncie 20 punktów, co zagwarantowało 13. miejsce w tabeli, które pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość i mieć nadzieję na utrzymanie.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Paweł Patyra: 13. miejsce po rundzie jesiennej to satysfakcjonujący wynik?

Sergiusz Wiechowski: Myślę, że mogło być troszkę lepiej. Mogło być 10. miejsce, ale zawaliliśmy sprawę meczami u siebie. Nie jest źle. To chyba najlepsza sytuacja Dolcanu w historii klubu. Gramy wiadomo o co - utrzymanie w lidze, więc jest to niezły początek do tego, żeby coś ugrać w drugiej rundzie i utrzymać się.

Kilka razy niewiele zabrakło, żeby liczba punktów była wyższa.

- Zakładaliśmy sobie, że zdobędziemy właśnie taką liczbę punktów i to się udało. Troszkę jest niedosyt po tych meczach z Turem, Odrą Opole u siebie, gdzie mieliśmy niezłe sytuacje i nie mogliśmy tego wykorzystać. Myślę, że wtedy sytuacja byłaby jeszcze lepsza, ale nie ma co rozpaczać, bo czeka nas runda rewanżowa i sytuacja jest naprawdę dużo lepsza, niż w tych wcześniejszych sezonach.

Szczególnie nie wyszła Dolcanowi pierwsza część rundy.

- Zgadza się. Już wcześniej parę razy mówiłem w wywiadach - troszkę płaciliśmy za to, że byliśmy młodą, nieograną drużyną. Niektóre mecze nie poukładały się nam na własne życzenie. Na początku rundy wszyscy nas chwalili, że niby dobrze gramy, natomiast nie zdobywaliśmy punktów. Z biegiem czasu sytuacja się odwróciła. Może nasze mecze nie były porywające, ale skutek był całkiem inny i zaczęło nam iść zdecydowanie lepiej. Na pewno czas miał duże znaczenie dla nas, bo drużyna lepiej się grała i z meczu na mecz wyglądało to coraz lepiej. Przede wszystkim, zaczęliśmy zdobywać punkty.

Dolcan strzelił 14 bramek, mniej mają tylko dwie drużyny...

- Na pewno mamy z tym problem. To mało bramek, jak na 19 kolejek. W przerwie zimowej będziemy szukać wzmocnień w linii ofensywnej, bo strzelał praktycznie tylko Maciek (Tataj - przyp. aut.). Poza nim strzelali obrońcy czy pomocnicy. Musimy wzmocnić się w linii ataku, żeby była większa rywalizacja i przede wszystkim, żeby po prostu mieć czym straszyć. 14 bramek w 19 kolejkach nie rzuca na kolana.

Przed sezonem do drużyny dołączył bramkarz Maciej Humerski i okazał się pewnym punktem zespołu.

- Zdecydowanie tak. Pomógł nam w wielu meczach. Cieszy to, że sprawdził się. Dla niego jest to promocja i rzeczywiście chłopak broni nieźle. Mam nadzieję, że drugą rundę będzie miał tak samo dobrą i będzie pewnym punktem naszej drużyny, tak jak pan mówi.

Pan zagrał w 6. meczach. Dlaczego tak niewiele?

- Nie było założone, że w ogóle będę grał. Grałem tylko z powodu kontuzji czy kartek. Ja już nie napinam się na to, żeby grać. Są młodzi chłopcy, którzy promują się, chcą coś w piłce osiągnąć. Nie można zamykać im drogi, że będzie grał starszy zawodnik a oni będą siedzieć na ławce. To nie o to chodzi. Jeśli będzie potrzeba, to mamy takie ustalenie, że zawsze mogę pomóc, ale zdecydowanie wolałbym skupić się na pracy trenerskiej.

W rundzie jesiennej Dolcan mecze u siebie rozgrywał w Nowym Dworze Mazowieckim...

- Myślę, że to wszystko się zmieni. To nie było dla nas plusem, zdobyliśmy bardzo mało punktów, grając niby u siebie. Prezes i miasto mówią i zaczynają robić w kierunku tego, żeby mecze rundy rewanżowej odbywały się na boisku u nas. Prace mają zacząć się lada dzień nad przebudową i przygotowaniem bazy. Wydaje mi się, że dla nas zdecydowanie lepiej będzie grać w Ząbkach. Przede wszystkim, będzie przychodzić więcej ludzi i to dla nich był ten awans.

Dolcan zajmuje 13. miejsce w tabeli. Za wami jest m.in. GKP Gorzów Wlkp. Nie wszyscy beniaminkowie z powodzeniem radzą sobie w I lidze...

- Jest to trudna liga. Przekonaliśmy się o tym na początku, kiedy mecze były fajne, w prasie nas chwalono, ludzie, którzy przychodzili na mecze mówili, że gramy dobrze, natomiast w ogóle nie zdobywaliśmy punktów. Na pewno te drużyny, które grają dwa, trzy czy pięć sezonów w tej lidze zdecydowanie lepiej sobie radzą. Np. Podbeskidzie w meczu z nami nie pokazało nic, co mogłoby nas zaskoczyć i potwierdzić, że oni mają 15 punktów przewagi nad nami. Płacimy za to, że jesteśmy drużyną, która przeskoczyła praktycznie 1,5 klasy. Myślę, że z biegiem czasu wszystko ułoży się dobrze. Mamy 3 miesiące na przygotowanie się, więc spokojnie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×