Rafał Kosznik jest co prawda wychowankiem Kaszubii Kościerzyna, ale przez pięć sezonów był zawodnikiem Lechii Gdańsk. - Zawsze dobrze będę wspominał Lechię, bo tutaj zacząłem moją przygodę z piłką. Awansowaliśmy do ekstraklasy i zaczęliśmy swoje granie na najwyższym poziomie. Przyjeżdżałem tu z GKS-em Bełchatów i z Górnikiem Zabrze i nie miałem możliwości wygrać w Gdańsku. Co do spotkania, wiedzieliśmy że Lechia wyjdzie agresywnie. Ruszyła wysokim pressingiem, odbierała nam piłki i przez 25-30 minut nie mogliśmy ułożyć sobie własnej gry. Lechia wykorzystała sytuację i strzeliła bramkę - powiedział piłkarz grający aktualnie w Górniku Zabrze.
[ad=rectangle]
Od początku sobotniego spotkania zabrzanie nie mogli sobie poradzić z dobrze zorganizowanym zespołem znad morza. - W pierwsze połowie Lechia nas zdominowała, ale wyszliśmy na drugą i staraliśmy się stwarzać sytuacje. Wiedzieliśmy, że Lechia jest dobrze zorganizowana taktycznie i gra dobrze w defensywie. To się potwierdziło. Wcześniej tracili mało bramek i mało strzelali. Staraliśmy się stworzyć sytuacje, jakieś mieliśmy, ale nie było ich wiele i nie wywieźliśmy punktów - zauważył Rafał Kosznik.
W pierwszej części spotkania Kosznik szybko obejrzał żółtą kartkę. Później po jednej z interwencji mógł dziękować sędziemu za to, że ten nie potraktował go bardziej surowo. - Musiałem uważać, by nie zobaczyć drugiej żółtej kartki, co w konsekwencji osłabiłoby zespół. W dziesiątkę byłoby jeszcze ciężej zdobyć punkty w Gdańsku. Dlatego starałem się później nie grać tak agresywnie - przyznał zawodnik, który był bliski pokonania Mateusza Bąka. - Był tutaj spalony przy dobitce. Uderzyłem na bramkę, Mateusz Bąk wypluł piłkę i dobił Błażej Augustyn - zrelacjonował Kosznik.