Po wspaniałym pucharowym sukcesie Błękitni Stargard Szczeciński powrócili na II-ligowe boiska. Zainteresowanie sobotnim meczem było zdecydowanie mniejsze niż rywalizacją z Lechem Poznań. Pomimo znakomitej i ambitnej postawy niewielu sympatyków było skorych do wybrania się na stadion. Tymczasem najwierniejsi kibice w dosadny sposób wyrazili rozczarowanie sposobem dystrybucji biletów na wyjazdowy pojedynek w Poznaniu.
Goście wspierani przez ponad 50 kibiców nie byli dla Błękitnych łatwym przeciwnikiem. Stal wyprzedzała w tabeli stargardzian o dwa punkty, a w rundzie wiosennej nie przegrała żadnego z czterech wcześniejszych spotkań. Gospodarze, w których składzie pojawiło się siedmiu zmienników, od początku ruszyli do ataku. W trzeciej minucie strzał na bramkę rywali oddał Bartosz Flis. W kolejnych minutach gra się wyrównała, a nawet Stal przejęła inicjatywę. Gdy wydawało się, że gospodarze zaczęli przeważać, w 29. minucie goście wyszli z kontrą. Andrzeja Budnika pokonał Bartosz Nowak, który dobił strzał kolegi.
[ad=rectangle]
Błękitni nie załamali się utratą gola i jeszcze mocniej przycisnęli. Pod bramką Tomasza Libery było coraz groźniej, a starali się go pokonać Flis oraz Radosław Wiśniewski. Gospodarze do wyrównania doprowadzili trzy minuty po przerwie. Sam na sam z golkiperem gości wyszedł [tag=Kamil Zieliński[/tag] i pewnym strzałem skierował piłkę do siatki. Piłkarz wypożyczony z Pogoni Szczecin, który regularnie strzelał w sparingach zdobył pierwszego gola w oficjalnym meczu dla Błękitnych.
Długo zanosiło się na remis. Biało-niebiescy nie ruszyli do szaleńczego ataku, a Stal wyprowadzała groźne kontry. Najlepszą okazję dla gości zmarnował Nowak, a chwilę później kąśliwym strzałem odpowiedział wprowadzony po przerwie Wojciech Fadecki. Zwycięstwo zapewnił jednak Sebastian Inczewski. Z rzutu wolnego dośrodkował Ariel Wawszczyk, a asystę zanotował Maciej Liśkiewicz. Inczewski mógł zdobyć gola chwilę wcześniej, lecz zdecydował się jeszcze na podanie do Flisa i akcja zakończyła się niepowodzeniem.
W końcówce Błękitni kontrolowali boiskowe wydarzenia, a najlepiej spisali się w doliczonym czasie, gdy nie pozwolili rywalom na stworzenie zagrożenia dzięki starannemu utrzymywaniu się przy piłce.
- Zaczęliśmy dobrze, natomiast z każdą następną minutą schodziło z nas powietrze. Może prowadzenie do przerwy uspokoiło zawodników, ale nie poznawałem niektórych z nich. Myślę, że na własne życzenie narobili sobie bałaganu a w konsekwencji przegrali mecz - podsumował występ swojej drużyny trener Stali, Janusz Białek.
- Spodziewaliśmy się trudnego pojedynku, bo Stal Mielec dobrze punktuje w tej rundzie. Wystawiliśmy inny skład niż w ostatnim meczu. Cieszy, że kilku zawodników pokazało się z fajnej strony, ale kilku zawiodło. To też jest analiza na dalszą część sezonu. Najważniejsze są trzy punkty. Niestety w głowach jeszcze cały czas szumi Puchar Polski. Widziałem, że niektórzy zawodnicy byli już myślami na stadionie Lecha. Nie dziwię im się - ocenił Krzysztof Kapuściński.
Błękitni Stargard Szczeciński - Stal Mielec 2:1 (0:1)
0:1 - Bartosz Nowak 29'
1:1 - Kamil Zieliński 48'
2:1 - Sebastian Inczewski 73'
Składy:
Błękitni: Budnik - Kotłowski, Liśkiewicz, Baranowski, Wawszczyk - Więcek (65' Inczewski), Fijałkowski (46' Wojtasiak), Flis, Gutowski - Zieliński (89' Filipowicz), Wiśniewski.
Stal: Libera - Sulewski, Kościelny, Duda, Nikanovych - Prejs (63' Załucki), Żubrowski (74' Ślęzak), Głaz (63' Domański), Nowak (76' Płatek), Cholewiak - Łętocha.
Żółte kartki: Wojtasiak, Kotłowski (Błękitni) oraz Duda, Łętocha (Stal).
Sędzia: Kamil Waskowski (Poznań).