Na Wielką Niedzielę zaplanowano cztery spotkania Primera Division. Pierwsze, w Madrycie na Santiago Bernabeu. Drugi w tabeli Real podjął Granadę CF. Choć drużyny znajdowały się na przeciwnych biegunach tabeli, to obie są podobnie rozczarowane swoją lokatą. Królewscy marzą przecież o pozycji lidera.
[ad=rectangle]
W pierwszej rundzie sezonu Real zdemolował Granadę na jej terenie aż 4:0, a najwięcej – dwa gole strzelił James Rodriguez. Kolumbijczyk wrócił do składu po kontuzji, której nabawił się w lutym. Widać było po nim głód futbolu i razem z partnerami potrzebował ledwie 38 minut, by powtórzyć wynik z poprzedniego spotkania.
Drużyna ze stolicy Hiszpanii miała wyraźną przewagę i udokumentowała ją golem Garetha Bale'a po podaniu Toniego Kroosa i błędzie Diego Mainza. Walijczyk spokojnie ograł bramkarza i skierował futbolówkę do pustej już bramki. Po chwili swój koncert solowy rozpoczął Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Realu Madryt skompletował hat-tricka w zaledwie 8 minut.
Pierwszego gola strzelił po podaniu wspomnianego już Jamesa. Drugiego po dośrodkowaniu Marcelo i błędzie Oiera Olazabala. Na uwagę zasługuje trzecie trafienie Portugalczyka. CR7 popędził dynamicznie z lewego skrzydła w kierunku narożnika pola karnego i huknął po rękach bramkarza do siatki. Zrobiło się 4:0 i w zasadzie wszelkie prognozowanie sensacji w Madrycie stało się niezasadne. Tym bardziej, że Youssef El Arabi miał pecha i w 43. minucie ostemplował poprzeczkę Realu.
Wyśmienita pierwsza połowa nie zaspokoiła apetytu Królewskich. Po 15 minutach przerwy i kilku drugiej połowy demolka rozpoczęła się na nowo. Swojego gola zapragnął zdobyć Karim Benzema. Przed przerwą marnował szanse, ale odnalazł skuteczność w szatni i wbił Granadzie dublet. Najpierw strzelił po dośrodkowaniu Jamesa, a następnie po rozegraniu z Bale'm. W międzyczasie Cristiano Ronaldo trafił czwarty raz po składnym rozegraniu Bale'a oraz Marcelo. Zrobiło się 7:0.
Po godzinie rywalizacji posypały się zmiany. Z boiska zszedł między innymi James Rodriguez, którego trener Carlo Ancelotti wyściskał za linią boczną, gratulując udanego powrotu. Liczne roszady wpłynęły negatywnie na obraz widowiska. Królewscy spuścili z tonu i pozwolili Robertowi Ibanezowi zdobyć gola honorowego dla Granady po podaniu z głębi pola. To było wszystko na co było stać w niedzielę przyjezdnych.
W ostatnich minutach dwóch zawodników postanowiło idealnie podsumować swój występ. Diego Mainz okrasił beznadziejny – samobójczym golem po dośrodkowaniu Luki Modricia w 83. minucie, natomiast Cristiano Ronaldo skompletował pięciopak w 89. minucie po następnej wrzutce Chorwata. Na tablicy wyników zrobiło się 9:1. Faworyt wywiązał się ze swojej roli, ale aż tak okazałego, świątecznego strzelania kibice się nie spodziewali.
Real Madryt - Granada CF 9:1 (4:0)
1:0 - Gareth Bale 26'
2:0 - Cristiano Ronaldo 30'
3:0 - Cristiano Ronaldo 36'
4:0 - Cristiano Ronaldo 38'
5:0 - Karim Benzema 52'
6:0 - Cristiano Ronaldo 54'
7:0 - Karim Benzema 56'
7:1 - Robert Ibanez 74'
8:1 - Diego Mainz (sam.) 83'
9:1 - Cristiano Ronaldo 89'
Składy:
Real: Casillas - Arbeloa, Varane, Ramos, Marcelo - Modrić, Kroos (57' Illarramendi), Rodriguez (61' Jese) - Bale, Benzema (61' Hernandez), Ronaldo.
Granada: Oier Olazabal - Foulquier, Mainz, Babin (60' Murillo), Carlos - Rico (59' Eddy), Iturra - Ibanez, Rochina (54' Piti), Candeias - El Arabi.
Żółta kartka: Arbeloa (Real) oraz Piti, Murillo (Granada).
Sędzia: Jesus Gil.