Marzenie Bartłomieja Babiarza
Pomocnik Ruchu Chorzów po meczu z Cracovią opisał swoje marzenie, po 37. kolejce ligi. Piłkarz Niebieskich w wygranej potyczce z Pasami 3:0 zaliczył dwie asysty.
Michał Piegza
nie przestaje wiosną zadziwiać. Pomocnik Bartłomiej BabiarzRuchu Chorzów robi stałe postępy i nie jest już tylko boiskowym wyrobnikiem, ale ma spory udział w zdobywanych przez Niebieskich golach. W pojedynku z Cracovią "Babi" zaliczył dwie asysty.Do przerwy Ruch prowadził z Pasami 3:0, a po zmianie stron tempa już nie forsował. - Pierwsza połowa, a dokładniej pierwsze czterdzieści minut było bardzo dobre w naszym wykonaniu. Cracovia w końcówce pierwszej połowy doszła do dwóch sytuacji, ale udało nam się wybronić. Druga połowa się... odbyła. Ani my, ani Cracovia nie mieliśmy zbyt klarownych sytuacji. Trudno powiedzieć, z czego to wynikało. Nie broniliśmy wyniku. Powinniśmy zagrać to samo, co w pierwszej połowie - stwierdził filigranowy pomocnik gospodarzy.
Piłkarz Ruchu cieszył się po spotkaniu, że chorzowianie w końcu opuścili strefę spadkową, w której znajdowali się od końca października. - Ostatnio dość pechowo straciliśmy punkty w meczu z Górnikiem. Teraz pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. To kolejny mały kroczek do naszego celu. Radość nie może trwać zbyt długo, bo już teraz przed nami: misja Korona. Do Kielc pojedziemy po wygraną - powiedział Babiarz. - Obyśmy mogli na więcej niż jedną drużynę popatrzeć z góry po ostatniej kolejce - przedstawił na koniec swoje marzenie pomocnik Ruchu Chorzów.
Waldemar Fornalik: Bitwa w środku pola