Zbliżała się końcówka meczu Ruchu Chorzów z Cracovia, gdy połowę widzów obecnych na trybunie głównie stadionu przy Cichej oślepił blask lampy. Okazało się, że to realizatorzy transmisji ze spotkania włączyli światła, aby rozgrzać je przed pomeczowymi wywiadami.
[ad=rectangle]
Problem w tym, że strumień światła skierowany był wprost na część trybuny dolnej oraz górnej i kilkuset fanów Niebieskich zamiast płyty boiska widziało blask lampy. Kibice Ruchu szybko zainterweniowali w sprawie, ale jakie było ich zdziwienie, kiedy na zwróconą uwagę jeden z pracowników technicznych pokazał w ich stronę "gest Kozakiewicza".
Dopiero po kilku minutach inna osoba z ekipy telewizyjnej zmieniła ustawienie światła i pojedynek można było obejrzeć do końca.
Po spotkaniu część wzburzonych kibiców Ruchu poszła wyjaśnić zdarzenie. Fani zostali przeproszeni przez pracownika ekipy technicznej. Niestety człowiek, który pokazał fanom Niebieskich słynny gest w dalszym ciągu nie widział nic złego w swoim zachowaniu, dodatkowo wypierał się swojego czynu.
[event_poll=28415]