Gospodarze walczyli o pełną pulę, by przybliżyć się do górnej połowy tabeli. Podbeskidzie już w niej jest, więc nie zagrało w otwarte karty, ale postawiło na defensywę, aby zdobyć choć punkt. - Wiedzieliśmy w jakiej sytuacji jest Górnik. My też nie jesteśmy w ciekawej, bo jeszcze walczymy o pewny byt. Wiadomo, że będąc w ósemce mamy zapewnione utrzymanie i możemy bić się jeszcze o coś więcej - przyznaje Leszek Ojrzyński.
[ad=rectangle]
Optyczną przewagę przez znaczną część poniedziałkowego meczu posiadał Górnik Łęczna, lecz obrona Górali zazwyczaj spisywała się bez zarzutu. Nawet gdy przytrafiały się jej błędy, to zielono-czarni nie potrafili tego wykorzystać. - Przede wszystkim przyjechaliśmy tutaj, żeby nie stracić bramki, grać twardo w defensywie. W pierwszej połowie mieliśmy inny plan niż w drugiej, bo mieliśmy dwóch zawodników wysuniętych, żeby kontrować drużynę gospodarzy. To nam się nie udawało, dlatego od razu w przerwie nastąpiła zmiana, żeby wzmocnić środek pola - analizuje trener Podbeskidzia.
Niewiele zabrakło, a dokonane roszady zapewniłyby gościom komplet punktów. Po akcji zmienników w 85. minucie Maciej Korzym nie trafił do pustej bramki. - W akcji meczu Anton Sloboda podawał do Maćka Korzyma i Maciek nie strzelił. Dobrze, że to się nie zemściło, bo jeszcze dymiło się w naszym polu karnym. Ten remis trzeba uszanować - podkreśla Ojrzyński.
Obecnie Podbeskidzie zajmuje 7. miejsce w tabeli z 3-punktową przewagą nad grupą pościgową. Już w piątek zespół z Bielska-Białej będzie miał okazję, aby umocnić się w czołowej ósemce. - Gramy z Wisłą Kraków. Musimy szybko wrócić do pionu. U siebie przyjdzie nam walczyć o punkty i też łatwo nie będzie - przekonuje szkoleniowiec Górali.
[event_poll=28421]
Leszek Ojrzyński: Dymiło się w polu karnym
[tag=564]Podbeskidzie Bielsko-Biała[/tag] nie zachwyciło w Łęcznej, więc mogło być zadowolone z remisu z Górnikiem. Mimo to Górale jeszcze nie są pewni miejsca w czołowej ósemce.