Kłopoty to specjalność obu drużyn. Piłkarze ze Świnoujścia nie byli pewni, czy w środku tygodnia Jerzy Woźniak nie powie "pas" ich rywalizacji w lidze. Biznesmen postawił ultimatum: jeżeli stowarzyszenie nie przekaże mu ostatecznie zespołu wstrzyma finansowanie. Widzew Łódź broni się rozpaczliwie przed degradacją, a jego sytuację organizacyjną również trudno nazwać idealną. Po dniach niepewności zapadła decyzja: mecz odbędzie się, a boisko zweryfikowało na którym zespole problemy odciskają większe piętno.
[ad=rectangle]
Flota Świnoujście była lepiej poukładana, przewyższyła łodzian organizacją i dojrzałością. Od początku zastosowała wysoki pressing, czego unikała w poprzednich kolejkach. Krakowska "tiki-taka" Wojciecha Stawowego została stłumiona w zarodku, a jego podopieczni błyskawicznie pozbywali się piłki. Po jednym z odbiorów Tomasz Margol nieomal zdobył gola z połowy boiska, ale piłka ominęła nie tylko wysuniętego Macieja Krakowiaka, ale i bramkę.
Margol nabawił się kontuzji w 20. minucie i musiał zejść z boiska. - Nie chciałem pogłębić urazu i postanowiłem odpuścić, ale to nie powinno być coś groźnego - powiedział pomocnik, którego zastąpił Dawid Kort. Młodzieżowiec dołączył w ataku do Charlesa Nwaogu. Nigeryjczyk walczy, stara się, ale gola ponownie nie zdobył. Szans miał co niemiara, ale a to strzelił wprost w Krakowiaka, a to huknął obok spojenia słupka z poprzeczką.
Przyjezdni byli groźni po stałych fragmentach. Po wrzutkach Veljko Batrovicia główkował groźnie Arkadiusz Kasperkiewicz. Inny obrońca, Krystian Nowak strzelił intuicyjnie z bliska, ale Łukasz Sapela odbił piłkę nogą. Bramkarz Floty nasłuchał się w sobotę cierpkich, mało cenzuralnych okrzyków z sektora gości. - Człowiek ma już swój wiek, ale zawsze mobilizuje się dodatkowo na Widzew. Jego kibice tylko pomagają w tym mobilizowaniu się - powiedział Sapela.
Po przerwie Flota udokumentowała przewagę golami. Po faulu Piotra Mrozińskiego na Pawle Lisowskim sędzia gwizdnął faul przed polem karnym Widzewa. Do piłki podszedł Dawid Kort i mierzonym uderzeniem obok muru posłał futbolówkę w narożnik bramki Krakowiaka. Po ostatnim gwizdku otrzymał od kibica wędzonego węgorza, niczym Prejuce Nakoulma koguta za czasów gry w Górniku Zabrze. - Dawid jeszcze nie zaprosił na kolację, ale czekam i liczę na takie zaproszenie - uśmiechał się Margol.
Drugiego gola dla Wyspiarzy zdobył w 73. minucie inny nastolatek Arkadiusz Reca, który wyskoczył do kapitalnego podania z głębi pola, w sytuacji sam na sam ominął bramkarza i trafił spokojnie do pustej bramki. To niecodzienna sytuacja, że dwa gole dla Floty zdobyli młodzieżowcy. Kibice chcieli jeszcze więcej świeżej krwi na boisku i domagali się wejścia któregoś z wychowanków. Nie doczekali się.
Zmian nie unikał Stawowy i owszem końcówka w wykonaniu Widzewa wyglądała lepiej niż większa część meczu, ale na zdobycie gola zabrakło czasu. Najlepszą szansę miał Batrović, jednak z bliska zamiast do bramki, huknął na wiwat. Kibice z Łodzi mieli dość, po meczu zaprosili zawodników na długą rozmowę. Forma zawodników legendarnego klubu to sinusoida i coraz mniej realna jest wizja sportowego utrzymania.
- Nie dojechaliśmy do Świnoujścia. Graliśmy niemrawo, bez agresji. Nie było po nas widać, że jesteśmy zespołem walczącym o byt, bo jeśli nie zdobywa się punktów, to nie można marzyć o utrzymaniu - skomentował trener Stawowy, który drugi raz w sezonie wyjechał ze Świnoujścia ze spuszczoną głową.
Flota Świnoujście - Widzew Łódź 2:0 (0:0)
1:0 - Dawid Kort 50'
2:0 - Arkadiusz Reca 73'
Składy:
Flota: Sapela - Sołowiej, Stasiak, Kocot - Bujok, Margol (20' Kort), Brud, Lisowski, Reca - Keon Daniel, Nwaogu (90' Wróblewski).
Widzew: Krakowiak - Kimura, Kasperkiewicz, Nowak, Wrzesiński - Rybicki, Nishi (64' Lisowski), Zgarda (62' Straus), Mroziński (62' Kasprzak), Batrović - Kwiek.
Żółte kartki: Kocot (Flota) oraz Nowak, Mroziński (Widzew).
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Widzów: 850.
Chłopaki dzięki za serce i wylany pot.