Piłkarze Widzewa Łódź mogli wybrać się nad morze w dobrych humorach. Pokonali pretendenta do awansu Termalicę Bruk-Bet Nieciecza, a ich rywalem była drużyna, która nawet nie wiedziała, czy w weekend wybiegnie na boisko. Tymczasem ta drużyna, Flota Świnoujście okazała się zdecydowanie dojrzalsza, lepiej zorganizowana i w konsekwencji skuteczniejsza. Po golach młodzieżowców Dawida Korta i Arkadiusza Recy wygrała 2:0.
[ad=rectangle]
- Gdybym wiedział na sto procent, dlaczego tak nierówno gramy, to na pewno bym temu przeciwdziałał. Tu działa sfera mentalna. Na Widzewie ciąży widmo spadku i musi wygrywać za wszelką cenę. Po zwycięstwie z Termalicą morale powinno pójść w górę, natomiast nastąpiła brutalna weryfikacja. Jesteśmy na huśtawce. To co nadrobimy punktowo i obudzimy nadzieję w nas oraz kibicach tracimy w marnym stylu - nie ukrywał trener Wojciech Stawowy.
Przed większą część meczu jego drużyna była groźna tylko po stałych fragmentach. Flota Świnoujście grała wybornie w destrukcji i była przygotowana taktycznie. Tymczasem Widzew Łódź gubił się w rozegraniu, momentami nie potrafił wyprowadzić piłki poza linię środkową. To irytowało kibiców z Łodzi.
- Po prostu nie dojechaliśmy do Świnoujścia. Graliśmy niemrawo, bez agresji boiskowej. Nie było po nas widać, że jesteśmy zespołem, który musi charakternie walczyć o byt. Jeśli nie zdobywa się punktów, to nie można marzyć o utrzymaniu. Wiemy, jaka jest nasza sytuacja, ale na boisku kompletnie nie było tego widać. Wyglądaliśmy jak drużyna, która spokojnie uniknęła spadku i gra sobie o nic, a nawet jeżeli by tak było, to nie wypada oddać meczu bez walki, a tak niestety było w Świnoujściu - powiedział Stawowy.
W przypadku drużyn 49-letniego trenera wraca cyklicznie pytanie, czy powinien on adaptować zawsze i w każdych okolicznościach swój styl, czyli wymienianie dziesiątek podań, zwany krakowską "tiki-taką". Flota Świnoujście lubi i potrafi grać z ekipami Stawowego. Obserwujący mecz Wyspiarzy z Miedzią Bogusław Baniak powiedział o legniczanach "zapodają się na śmierć". Także dziennikarze z Łodzi pytali Stawowego czy nie popełnia taktycznego błędu.
- Termalica też widziała jak gramy, a jednak nie potrafiła zwyciężyć. Po porażce łatwo wyciągać wniosek, że zawiodła strategia. Mecz składa się z błędów i dobrych akcji, a te pierwsze u nas przeważały. Flota nie wypracowała sobie sytuacji, a korzystała z naszych strat. Pierwszego gola zdobyła po pomyłce, która spowodowała lawinę następnych. Myliliśmy się za często, graliśmy zbyt nerwowo i bez charakteru. To wszystko przesądziło o wyniku. Gdybyśmy byli zespołem choć w 70 procentach takim jak w meczu z Termalicą, to mecz w Świnoujściu wyglądałby zupełnie inaczej. A tak przeszliśmy metamorfozę zupełnie nie tym kierunku, w jakim powinniśmy - podsumował Stawowy.
Widzew Łódź traci po ostatnim niepowodzeniu aż 11 punktów do miejsca barażowego. Swoje spotkanie wygrała bowiem zajmująca je Drutex-Bytovia Bytów prowadzona przez byłego opiekuna świnoujścian Tomasza Kafarskiego.