Błękitni Stargard Szczeciński mogli zmniejszyć dystans do czołówki do dwóch punktów. W ponad 600-kilometrową podróż do Puław wyruszyli jednak w osłabionym składzie, co znalazło odzwierciedlenie na boisku. - Nie będę się tłumaczył, że przyjechaliśmy bez prawie całej obrony. Zagrali zmiennicy i powinni dać tej drużynie charakter, ale tego zabrakło. Przegraliśmy zasłużenie - nie ma wątpliwości Krzysztof Kapuściński.
[ad=rectangle]
Po pierwszej połowie goście przegrywali 0:2, a tuż po przerwie zostali dobici przez przeciwnika. W 50. minucie na tablicy wyświetlił się wynik 4:0 dla Wisły Puławy. Natomiast w ostatnim kwadransie oba zespoły zdobyły po golu. - Ułatwiliśmy rywalom zadanie, jak mogliśmy. Nie przystoi drużynie Błękitnych przegrywać w takim rozmiarze. Zwycięstwo Wisły było bezapelacyjne. Uważam, że Wisła bardzo fajnie grała w piłkę. Była bardziej zdeterminowana i agresywna. Nam tego zabrakło, a w drugiej lidze tym wygrywa się mecze - analizuje trener gości.
W Pucharze Polski Błękitni dotarli aż do półfinału i zatrzymał ich dopiero Lech Poznań. Rywalizacja na dwóch frontach słono kosztowała drużynę, która w 2015 roku przegrała pięć meczów ligowych. - Puchar nas bardzo dużo kosztował i nawet fizycznie jeszcze cierpimy. Nawarstwiło się nam bardzo dużo meczów. Jesteśmy drużyną, która jeździ bardzo daleko. W Puławach widziałem straszną niemoc w tej drużynie. Musimy szybko się pozbierać - ocenia Kapuściński.
Błękitni odarci ze złudzeń
W zaległym meczu II ligi rewelacja Pucharu Polski miała szansę, by zbliżyć się do miejsca premiowanego awansem, ale została rozbita przez Wisłę Puławy.