Błękitni odarci ze złudzeń

W zaległym meczu II ligi rewelacja Pucharu Polski miała szansę, by zbliżyć się do miejsca premiowanego awansem, ale została rozbita przez Wisłę Puławy.

Paweł Patyra
Paweł Patyra
Błękitni Stargard Szczeciński mogli zmniejszyć dystans do czołówki do dwóch punktów. W ponad 600-kilometrową podróż do Puław wyruszyli jednak w osłabionym składzie, co znalazło odzwierciedlenie na boisku. - Nie będę się tłumaczył, że przyjechaliśmy bez prawie całej obrony. Zagrali zmiennicy i powinni dać tej drużynie charakter, ale tego zabrakło. Przegraliśmy zasłużenie - nie ma wątpliwości Krzysztof Kapuściński.
Po pierwszej połowie goście przegrywali 0:2, a tuż po przerwie zostali dobici przez przeciwnika. W 50. minucie na tablicy wyświetlił się wynik 4:0 dla Wisły Puławy. Natomiast w ostatnim kwadransie oba zespoły zdobyły po golu. - Ułatwiliśmy rywalom zadanie, jak mogliśmy. Nie przystoi drużynie Błękitnych przegrywać w takim rozmiarze. Zwycięstwo Wisły było bezapelacyjne. Uważam, że Wisła bardzo fajnie grała w piłkę. Była bardziej zdeterminowana i agresywna. Nam tego zabrakło, a w drugiej lidze tym wygrywa się mecze - analizuje trener gości.

W Pucharze Polski Błękitni dotarli aż do półfinału i zatrzymał ich dopiero Lech Poznań. Rywalizacja na dwóch frontach słono kosztowała drużynę, która w 2015 roku przegrała pięć meczów ligowych. - Puchar nas bardzo dużo kosztował i nawet fizycznie jeszcze cierpimy. Nawarstwiło się nam bardzo dużo meczów. Jesteśmy drużyną, która jeździ bardzo daleko. W Puławach widziałem straszną niemoc w tej drużynie. Musimy szybko się pozbierać - ocenia Kapuściński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×