Flota Świnoujście spoliczkowana 0:5 po latach

Blisko dekadę Wyspiarze nie przegrali meczu w takich rozmiarach jak z Miedzią Legnica. Poprzednio, gdy Flota ponosiła tak wysokie porażki, spadła z ligi.

Mało kto spodziewał się wyniku 0:5 z Miedzią Legnica. Flota Świnoujście jechała na mecz po udanym występie przeciw Widzewowi Łódź. Piłkarze zgodnie przyznawali, że była to ich najlepsza partia w tym roku. Ledwie tydzień później przydarzyła się najgorsza. Drużyna teoretycznie silniejsza kadrowo posypała się po przerwie. W 52. minucie Łukasz Sołowiej zagrał ręką w polu karnym, a cała ekipa otrzymała podwójną karę - czerwoną kartkę i gola z 11. metra. To wywołało lawinę nieszczęść.
[ad=rectangle]
- Trzeba przeżyć tę porażkę 0:5. Jeśli chodzi o granie, to miałem ogromną satysfakcję za dyspozycję w pierwszej połowie. Kontrolowaliśmy cały przebieg wydarzeń na boisku. Praktycznie nie pozwoliliśmy Miedzi na nic w akcjach ofensywnych, mimo że gospodarze wystąpili bardzo ofensywnie nastawieni. Wszystko zawaliło się w momencie pokazania czerwonej kartki. W najczarniejszych snach nie przypuszczałem jednak, że dostaniemy jeszcze cztery sztuki - powiedział trener Romuald Szukiełowicz.

Flota nic wielkiego w sobotę nie przegrała, ale dostała sygnał ostrzegawczy. Dotychczas na stadionie Miedzi Legnica radziła sobie dobrze, a równie mocnego lania nie otrzymała od blisko dekady. W I lidze przegrywała co najwyżej różnicą czterech goli. Raz z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza i raz z Sandecją Nowy Sącz. Po drugim z tych spotkań do dymisji podał się trener Krzysztof Pawlak.

Czarnym rokiem dla świnoujścian był 2006. Wówczas spadli na czwarty szczebel rozgrywek, co oznaczało zamknięcie pewnego etapu w historii klubu. W całym sezonie aż trzy mecze przegrali przynajmniej pięcioma golami. Z drużynami, o których od dawna nikt na szczeblu centralnym nie słyszał. Bolesne porażki pamiętają z obecnej kadry tylko Marek Niewiada i kierownik Leszek Zakrzewski.

20 maja 2006 Flota przegrała 1:6 z rezerwami Amiki Wronki. Honorowego gola zdobył właśnie Niewiada, któremu na boisku towarzyszyli między innymi Przemysław Pietruszka, Krzysztof Mikuła i Jacek Ratajczak. W zespole z Wielkopolski zagrali jeszcze niedoceniani Hubert Wołąkiewicz, Tomasz Lisowski oraz Janusz Surdykowski. Zresztą ten ostatni miał wówczas patent na Flotę. Strzelił świnoujścianom cztery gole w jednym sezonie. 30 maja może przypomnieć się, ponieważ nad morze wybiera się jego obecny klub Drutex-Bytovia Bytów.

Janusz Surdykowski był kilka lat temu prawdziwym katem Floty Świnoujście
Janusz Surdykowski był kilka lat temu prawdziwym katem Floty Świnoujście

Surdykowski, jak i cała Amica II Wronki to rywal, o którym Flota Świnoujście miała ochotę zapomnieć. Było to zadanie o tyle łatwiejsze, że zniknął w 2006 roku w piłkarskiej mapy. W Wielkopolsce Wyspiarze dostali jeszcze większy łomot niż u siebie - 1:7. Podobnie jak w sobotę o porażce zdecydowała jedna, koszmarna połowa i co znamienne także wówczas brzemienna w skutki okazała się strata zawodnika. Gwiazda zespołu Krzysztof Mikuła musiał zejść z boiska w 10. minucie z powodu kontuzji. Na dodatek, jak relacjonowała oficjalna strona klubu - Niewiada wymienił ostre zdania z trenerem w przerwie i został odesłany na ławkę.

Trzecia z klęsk to 0:5 z Kanią Gostyń. Drużyna Jurija Szatałowa postrzelała wyborowo po przerwie, a na dodatek pomógł jej grający trener świnoujścian Andrzej Miązek, który w 65. minucie trafił do własnej bramki. Nie był to koniec nieszczęść dla Miązka, którego na początku następnego tygodnia zwolniono z funkcji trenera. Nowym został Henryk Ciasnocha, ale znacząco nie poprawił wyników.

Teraz zmian na ławce Floty Świnoujście nie będzie. Szukiełowicz przegrał tylko jeden mecz i na razie nie jest mocno zagrożona jego misja utrzymania zespołu w lidze. Ma przed sobą zadanie pozbierania podopiecznych psychicznie przed spotkaniem z pretendentem do awansu Termalicą Bruk-Bet Nieciecza. Część z nich ma prawo nie pamiętać goryczy porażki 0:5. W przypadku Niewiady to blisko dekada, ale Dawid Kort nie przegrał jeszcze oficjalnego meczu w takim rozmiarze, a Łukasz Sapela od lat nie wyjął piątki z własnej bramki na polskich boiskach.

Pogromów w ostatnich latach doświadczyli Arkadiusz Reca oraz Przemysław Kocot. Michał Stasiak przeżył pamiętny dla kibiców z całej Polski. Jako zawodnik Amiki Wronki przegrał w Pucharze UEFA 0:5 z Glasgow Rangers. W poprzednim sezonie wysoka przegrana przydarzyła się Danielowi Brudowi w barwach Okocimskiego Brzesko, którego piłkarzom sześć goli wbił Dolcan Ząbki. Sezon wcześniej ten sam pomocnik, tyle że ŁKS-u Łódź przegrał 1:7, a rywalem była... Flota Świnoujście.

Źródło artykułu: