Patryk Stępiński: Nie ma miejsca na potknięcia

Obrońca Wisły Płock cieszy się ze zwycięstwa z Widzewem Łódź, ale podkreśla, że los jego byłego klubu nie jest mu obojętny.

Urodzony w Łodzi defensor jeszcze na początku obecnego sezonu był zawodnikiem Widzewa. W jego barwach wystąpił w trzech sierpniowych spotkaniach obecnych rozgrywek, z czego dwukrotnie od pierwszej minuty. We wrześniu trafił jednak do ekipy z Płocka, dzięki czemu zamiast o utrzymanie w lidze, walczy w barwach Wisły o awans do T-Mobile Ekstraklasy. Do swojego było zespołu ma jednak olbrzymi sentyment.
[ad=rectangle]
- Na pewno bardzo chciałem zagrać od początku tego spotkania, bo w poprzedniej rundzie w meczu przeciwko mojej byłej drużynie na boisku przebywałem tylko piętnaście minut. Teraz dostałem pół godziny. Szkoda, że ten wynik pogrąża Widzew, bo teraz będzie łodzianom już mega ciężko wygrzebać się z sytuacji, w której są. Taki jest jednak sport. Ja teraz gram w Wiśle i w piątek musiałem dać z siebie w jej barwach wszystko - przyznał w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Patryk Stępiński.

Łodzianie długo dzielnie stawiali opór faworytowi. Przez większą część spotkania nie było widać różnicy między drugą a przedostatnią drużyną w tabeli. Płocczanie spodziewali się jednak, że rywal starał się będzie grać "swoje", dlatego mieli własny pomysł na rozegranie tego spotkania i ostatecznie osiągnęli cen, inkasując trzy cenne punkty.

Patryk Stępiński ma już na koncie występy w T-Mobile Ekstraklasie. Czy w przyszłym sezonie znów będzie miał szansę pokazać się w elicie?
Patryk Stępiński ma już na koncie występy w T-Mobile Ekstraklasie. Czy w przyszłym sezonie znów będzie miał szansę pokazać się w elicie?

- Widzew gra tak w każdym spotkaniu, więc o zaskoczeniu nie mogło być mowy. Taki jest jego styl, chce się długo utrzymywać przy piłce. My czekaliśmy na swoje szanse, chcieliśmy rywalowi odbierać piłkę i go kontrować. Taki był nasz plan na to spotkanie, bo wiadomo, że w pojedynkach z tym zespołem ciężko o większe posiadanie piłki. Styl Widzewa jest bardzo ryzykowny, dlatego w rywalizacji z nimi trzeba było wykazać się dużą cierpliwością i faktycznie okazje się wtedy pojawiły - wyjaśnił ledwie 20-letni obrońca.

Wisła jest blisko awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej, ale po piętach depcze jej Termalica Bruk-Bet Nieciecza, a do rozegrania Nafciarze wciąż mają jeszcze kilka trudnych spotkań. Jeśli jednak wywalczą promocję do ekstraklasy, dla Stępińskiego nie będzie to żadna nowość, bo mimo młodego wieku grał już na tym poziomie jeszcze jako zawodnik Widzewa. Czy Wisłę stać na awans do elity?

- Przede wszystkim tracimy w lidze bardzo mało bramek. Przeciwko Widzewowi udało się z kolei zdobyć dwa gole, co na pewno cieszy, bo ostatnio ze skutecznością było troszeczkę gorzej. Przed nami ciężkie spotkania, zwłaszcza to najbliższe w Legnicy. Musimy mieć się na baczności, bo w tej lidze każdy z każdym może wygrać. Nie ma miejsca na potknięcia - w końcu walczymy o awans - podkreślił nasz rozmówca.

Źródło artykułu: