Stracili punkty w walce o awans - relacja z meczu Błękitni Stargard Szczeciński - Raków Częstochowa

Zaskakujący zwrot akcji w hitowym meczu 29. kolejki II ligi. Błękitni Stargard Szczeciński prowadzili do przerwy 2:0, lecz w drugiej połowie wypuścili dwa punkty.

Sobotni pojedynek był tym z gatunku o sześć punktów. Błękitni Stargard Szczeciński zajmowali siódmą lokatę z dorobkiem 46 "oczek" a Raków Częstochowa zgromadził o dwa punkty więcej i był na czwartej pozycji, premiowanej barażami o I ligę. Po wyrównanym początku obie ekipy stworzyły sobie dogodne okazje. Najpierw w 8. minucie nad bramką uderzył Dariusz Pawlusiński. Chwilę później odpowiedzieli gospodarze. Wydawało się, że to oni przejmą inicjatywę, lecz w 20. minucie wyborną szansę miał Peter Hoferica, który nie trafił w bramkę będąc już sam na sam z Markiem Ufnalem. Po meczu trener właśnie ten moment uznał za kluczowy dla dalszego przebiegu pojedynku.

[ad=rectangle]

Kilkadziesiąt sekund później Daniel da Silva faulował Roberta Gajdę i sędzia Tomasz Marciniak wskazał na "wapno". Sam poszkodowany był pewnym egzekutorem i strzelił szóstego ligowego gola w tym sezonie. Nie załamało to przyjezdnych. Mecz w pierwszej połowie był bardzo otwarty. Szanse na wyrównanie mieli ponownie Pawlusiński, Hoferica oraz Artur Pląskowski.

Do przerwy Błękitni prowadzili jednak 2:0. W 31. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w wykonaniu Ariela Wawszczyka strzałem głową rezultat podwyższył Tomasz Pustelnik. Gospodarze mieli sporą zaliczkę, lecz zadecydowały o tym detale. Również Raków miał swoje szanse i przy odrobinie szczęścia rezultat mógł być odwrotny.

W ostatnich tygodniach na stadionie przy ulicy Ceglanej drugie połowy były pasjonujące. Gospodarze musieli odrabiać straty i dobrze radzili sobie w tej roli. Druga część sobotniego meczu była zupełnie inna. Piłkarze z Częstochowy ruszyli do ataku a na boisku pojawił się Wojciech Okińczyc, który w poprzednim sezonie był dla Błękitnych nie do zatrzymania. Stargardzianie starali się kontrolować boiskowe wydarzenia, lecz w 63. minucie Okińczyc uciekł obrońcom i pewnym strzałem po ziemi umieścił piłkę w siatce.

Od tego czasu ataki gości były jeszcze bardziej zmasowane. Po dwóch dość ofensywnych zmianach, gdy na murawie pojawili się Wojciech Fadecki oraz Bartosz Flis, trener Krzysztof Kapuściński w końcówce zdecydował się na dwie defensywne roszady w składzie. Roberta Gajdę oraz Kamila Zielińskiego zastąpili Patryk Baranowski oraz Oskar Fijałkowski.

Podjęte działania nie zapobiegły jednak utracie drugiego gola. Na początku doliczonego czasu Joshua Kayode Balogun strzałem głową po stałym fragmencie ustalił końcowy rezultat. Chwilę wcześniej świetną okazję miał Krzysztof Filipowicz, a gospodarze mogli jeszcze zdobyć zwycięską bramkę w ostatniej z pięciu doliczonych minut. Również goście liczyli, że jeszcze w końcówce uda im się wydrzeć cenne trzy punkty. Po ostatnim gwizdku nikt nie był zadowolony, choć trochę bardziej mogli się cieszyć piłkarze Rakowa, którzy odrobili stratę, a w tabeli zachowali przewagę nad Błękitnymi.

Błękitni Stargard Szczeciński - Raków Częstochowa 2:2 (2:0)
1:0 Robert Gajda (k) 22'
2:0 Tomasz Pustelnik 31'
2:1 Wojciech Okińczyc 63'
2:2 Joshua Kayode Balogun 90+2'

Składy:

Błękitni: Ufnal - Kosakiewicz, Pustelnik, Liśkiewicz, Wawszczyk - Filipowicz, Poczobut, Wojtasiak (59' Flis), Gutowski (62' Fadecki) - Gajda (78' Baranowski), Zieliński (85' Fijałkowski).

Raków: Kos - Waszkiewicz, Radler, da Silva, Reiman, Mońka (Wojtyra) - Pawlusiński, Hoferica (51' Kmieć), Pląskowski Balogun Kayode), Buczkowski - Kural (46' Okińczyc).

Żółte kartki: Pustelnik (Błękitni) - Pawlusiński, Kmieć (Raków).

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).

Źródło artykułu: