Szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych nie mógł mieć powodów do zadowolenia w sytuacji, w której tylko zdobycie trzech punktów przedłużało nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Zdaniem Wojciecha Stawowego sobotni mecz miał dwa oblicza. - Jeżeli chce się wygrać spotkanie, to trzeba je przynajmniej grać tak, jak niewielkimi fragmentami w drugiej połowie. Pierwszą odsłonę trzeba wymazać z pamięci, bo to było katastrofalne. Nieodpowiedzialność i niefrasobliwość w grze. Sami sobie strzelaliśmy do bramki. Jeżeli chcieliśmy bronić miejsce barażowe, to nie mogliśmy stracić dzisiaj punktów, a straciliśmy - rozpoczął wypowiedź na pomeczowej konferencji prasowej trener Widzewa.
[ad=rectangle]
Wyjątkowo słabo w środku pola radził sobie Rok Straus, którego straty zainicjowały kilka groźnych kontr piłkarzy gości. Łódzki szkoleniowiec zareagował w drugiej połowie, wprowadzając do gry na jego miejsce Kosukego Kimurę. Problem strat dotknął jednak cały zespół, zwłaszcza we wspomnianej przez trenera pierwszej połowie. - Nastąpiła zmiana i przesunięty do środka pola został David Kwiek. W pierwszej połowie mieliśmy bardzo dużo niewymuszonych strat w środku pola wynikających z nieodpowiedzialnej grze. W drugiej odsłonie zdarzyło nam się też to trzykrotnie z tego samego powodu. Podejmowane są złe wybory w sytuacjach, w których nie ma miejsca na pomyłkę. Mogę tylko po meczu powiedzieć, że nie powinniśmy byli zachowywać się na boisku tak, jak zachowywaliśmy dzisiaj. Nie powinniśmy byli tracić tyle piłek i tworzyć kontrataki dla przeciwników - stwierdził trener Widzewa.
Następne spotkanie piłkarze łódzkiego zespołu grają na wyjeździe przeciwko Drutex-Bytovii Bytów. Jeżeli przegrają, a Chrobry Głogów przynajmniej zremisuje, to tracą nawet matematyczne szanse na osiągnięcie miejsca barażowego. - Znam wyniki rywali i trzeba zakładać taki scenariusz. Nie używałbym wprawdzie takich słów jak "pogrzeb", jednak możemy z Bytowa wracać jako zespół, który zakończył mecze w tej klasie rozgrywkowej. Chcemy jednak je zakończyć na lepszym miejscu niż na tym, na jakim jesteśmy - skomentował sytuację w tabeli Stawowy.
Wartym odnotowania jest fakt, że szkoleniowiec czerwono-biało-czerwonych zdjął z boiska zdobywców obu bramek, Veljko Batrovicia oraz Liridona Osmanaja. - Osmanaj odniósł uraz, natomiast Batroviciowi brakowało sił. Chcieliśmy wpuścić do przodu świeżego zawodnika, Mariusza Rybickiego, żeby to on pociągnął grę do przodu. Stąd takie decyzje. Chwała dla "Batro", że strzelił bramkę i wypracowywał sytuacje, ale szukaliśmy też zwycięskiego gola i dlatego takie rozwiązanie - wyjaśnił trener Widzewa.
To gość ,który wali ..do koryta a na trenerce nie ma pojęcia..
Żal mi Widzewa..kto takie zero zatrudnił w klu Czytaj całość