W ostatnim meczu ligowym Śląsk Wrocław zremisował 1:1 z Jagiellonią Białystok. Gol dla WKS-u padł po akcji Krzysztofa Ostrowskiego, który dośrodkował piłkę na głowę Roberta Picha.
[ad=rectangle]
- Przyjechaliśmy do Białegostoku po trzy punkty, ale to bardzo ciężki teren. Jest jeden punkt, podtrzymana passa bez przegranego meczu. Mogliśmy wygrać w tym spotkaniu. W pierwszej połowie dominowaliśmy, na drugą wyszliśmy trochę chyba nieskoncentrowani. Dostaliśmy gonga i przez dziesięć minut nie mogliśmy się otrząsnąć. Fajnie, że udało nam się tę bramkę strzelić. Po tym golu sądzę, że już kontrolowaliśmy przebieg meczu. Może było więcej chaosu niż w pierwszej połowie, ale na pewno mogliśmy strzelić gola zwycięskiego - mówił po meczu piłkarz WKS-u.
"Ostry" ostatnio wychodzi w podstawowym składzie WKS-u i zajmuje miejsce na boku pomocy. - Trener wystawia mnie, także chyba jest zadowolony z tego jak wyglądam. Na pewno tych wrzutek powinienem robić więcej. Szczególnie więcej w pierwszej połowie powinienem brać gry na siebie. Jedną taką akcję wziąłem na siebie, wrzuciłem, z tego był gol, więc widać, że to jakoś funkcjonuje i trzeba to powielać - komentował piłkarz.
Temu doświadczonemu zawodnikowi niebawem kończy się jednak kontrakt z klubem z Oporowskiej. - Z tego co wiem, co było w gazetach po meczu z Lechią Gdańsk, to że trener jest jak najbardziej za, więc tego się trzymam. Liczę na to, że ten kontrakt zostanie przedłużony. Na razie jednak koncentruję się na tych meczach. Oczywiście, jest to jakiś dodatkowy stres, ale już mam tyle lat i doświadczenia, że spokojnie sobie z tym poradzę. Robię to, co mogę, nic więcej nie zrobię. Muszę się jak najlepiej prezentować, a sądzę, że zasłużyłem na ten kontrakt i się to pozytywnie skończy - mówił piłkarz portalowi SportoweFakty.pl po meczu w Białymstoku.
- Z tego co wiem, trener jest zadowolony, ale jeszcze konkretnie nie rozmawialiśmy o szczegółach. Czekam i zobaczymy jak się sytuacja rozwinie - dodał.