To nie Brożek będzie królem strzelców, tylko... - rozmowa z Maciejem Terleckim

Takesure Chinyama czy Paweł Brożek - który z nich będzie królem strzelców ekstraklasy? - Stawiam na tego pierwszego. Jeśli będzie pokornie pracował tej zimy, powinien okazać się murowanym faworytem do tej nagrody. Jest bardzo nieprzewidywalny, zdobywał bardzo ważne bramki, a bez niego Legii nie byłoby nawet w pierwszej piątce - nie ma wątpliwości Maciej Terlecki.

Piotr Tomasik
Piotr Tomasik

Piotr Tomasik: Niedawno skończyła się runda jesienna w polskiej ekstraklasie. Jak pokrótce można ją podsumować? Na pewno na plus zapiszemy niezwykle wyrównaną walkę o mistrzostwo Polski.

Maciej Terlecki:
Minione pół roku było bardzo ciekawe. Zarówno na górze, jak i na dole tabeli. Po raz pierwszy od dłuższego czasu o zwycięstwo w lidze biją się nie dwie drużyny, a znacznie więcej. Podobnie jest z grą o utrzymanie, nikt nie może być pewny pozostania w lidze... Ponadto pojawiło się parę nowych, ciekawych postaci. Głównie za sprawą Lecha Poznań. Kolejorz, choć skutecznie walczył na kilku frontach, w tym w Pucharze UEFA, zdołał zakończyć jesień na fotelu lidera.

To, że rywalizacja o "majstra" rozegra się pomiędzy kilkoma drużynami dowodzi, iż poziom naszej ligi poszedł w górę?

- Według mnie, większość ekip poprawiła głównie zgranie, grę zespołową i są znacznie lepiej zorganizowane na boisku. Mam tutaj na myśli Lecha, Polonię Warszawa i bardzo niedocenianą Legię. Zwłaszcza ci pierwsi pokazali, iż odpowiednią taktyką można wiele zdziałać. Natomiast jeśli chodzi o indywidualne umiejętności zawodników, to wartość ekstraklasy nieco spadła. Brakuje u nas takich typowych gwiazd, a prym wiodą piłkarze, którzy wrócili do ojczyzny po zupełnie nieudanych przygodach w - nie ukrywajmy - niezbyt silnych ligach.

Nie udało nam się zastąpić wyróżniającej się postaci naszej ligi tudzież jej ikony, Adriana Sikory.

- Ikona? Za dużo powiedziane. Na pewno był to zawodnik bardzo ciekawy. Mimo wszystko sądzę, że Polonia powalczy o swoje. Mają kilku dobrych piłkarzy, często ktoś inny bierze odpowiedzialność za grę zespołu. A to Ivanovski zdobywa kluczowe gole, a to Lato ciągnie tę drużynę do przodu. Obecnie Czarne Koszule to jednak drużyna, która powstała w Grodzisku Wielkopolskim pod nazwą Groclin. Oni wszyscy ze sobą bardzo długo grali i są dobrze zgrani, co w Polsce może być gwarancją niezłego wyniku. Jak choćby biedna Polonia Bytom.

Wspomniał pan o Ivanovskim. Jemu się nie udawało wcześniej pokazać swojej klasy, odżył dopiero w stolicy. W tej chwili jest wyróżniającą postacią naszej ligi.

- Oj, udało mu się tylko parę razy zabłysnąć. Choćby hat-trickiem w meczu ze Śląskiem. Ale dla mnie nie jest on czołową postacią ekstraklasy. Strzelił kilka bramek, ale napastnik musi się charakteryzować czymś innym. Albo dobrą grą jeden na jeden, albo mocnym strzałem, albo szybkością. Filip nie posiada żadnej z tych cech. To, co osiągnął w rundzie jesiennej, jest szczytem jego umiejętności.

Wie pan, kto jesienią zdobył tyle samo goli, co Ivanovski?

- Kto?

Robert Lewandowski.

- No tak. Dla niektórych było to wielkie zaskoczenie. Ludzie mówili, że przyszedł jakiś tam chłopak z Pruszkowa - drużyny, która nie miała żadnych konkretnych celów. Ale ja grałem przeciwko niemu i wiem, co potrafi. Jest to chłopak bardzo wszechstronny, byłem pewien, że da radę. Zagadką było tylko, czy trener Smuda da mu szansę. Okazało się, że tak, regularnie był wprowadzany do gry i prawidłowo się rozwija.

Ale to nie Lewandowski był liderem Lecha, tylko Semir Stilić. Takiego piłkarza dawno nie było w polskiej lidze. Ciekawe, jak długo tutaj zostanie...

- To zdecydowanie najlepszy zawodnik naszej ekstraklasy. Strzelił parę goli, asystował przy wielu trafieniach partnerów i świetnie kreował grę drużyny. Jest to przede wszystkim zawodnik, który dwa razy szybciej myśli od innych. Semir potrafi przewidzieć trzy, cztery zagrania do przodu, to świetna umiejętność. Wielu naszych piłkarzy przez bardzo długi okres czasu nie będzie w stanie osiągnąć takiego poziomu. Myślę, że powinien jeszcze pół roku pograć w Polsce. Przez ten czas powalczy z Lechem w Pucharze UEFA i przebije się do pierwszej reprezentacji Bośni i Hercegowiny. A potem, aby dalej się rozwijać, wyjedzie na Zachód.

Kto, oprócz wspomnianej dwójki, zabłysnął w rundzie jesiennej? Pochlebne opinie zbierał m.in. Janusz Gancarczyk ze Śląska Wrocław.

- Wielu chłopaków spisało się nieźle. Nie sposób ich wymienić. Przede wszystkim się cieszę, że Piotr Brożek spisuje się coraz lepiej na lewej obronie. Gancarczyk? Dobry zawodnik, ale jednostronny. Wystarczy, że naprzeciwko niego zagra ktoś równie szybki i wtedy Janusz będzie miał ograniczone pole manewru. Poza tym uważam, że bardzo niedoceniania jest Legia. Ogromne postępy zrobił Takesure Chinyama, który według mnie będzie królem strzelców. Dobrze grali środkowi pomocnicy Polonii Bytom. Górnik Zabrze też ma ciekawych piłkarzy, ale akurat w tej rundzie nieźle dołował. Ciągle rozwija się również Wojtkowiak z Lecha.

Chinyama królem strzelców? A co z Pawłem Brożkiem?

- Stawiam na tego pierwszego. Jeśli będzie pokornie pracował tej zimy, powinien okazać się murowanym faworytem do tej nagrody. Jest bardzo nieprzewidywalny, zdobywał bardzo ważne bramki, a bez niego Legii nie byłoby nawet w pierwszej piątce.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×