Artur Długosz: Już coraz bliżej tego upragnionego celu. Teraz pokonaliście zespół, który mimo swojej pozycji w tabeli do łatwych przeciwników na pewno nie należy.
Arkadiusz Woźniak: Na pewno było to bardzo ciężkie spotkanie. My walczymy o życie, oni walczą o życie. Takie mecze są bardzo ciężkie ponieważ GKS Tychy z tyłu może nie prezentuje się najlepiej, ale z przodu naprawdę ma jakość. Pomimo swojego wieku Maciej Kowalczyk to naprawdę super zawodnik. Dał nam się we znaki. Oni mieli swoje sytuacje, ale znowu zagraliśmy na zero z tyłu. To jest najważniejsze. Nikt nie będzie mówił w jakim stylu, tylko że awansowaliśmy.
Mówi się, że ligi się nie wygrywa zwyciężając z drużynami z czołówki, tylko z tymi z dołu tabeli.
- Jose Mourinho to powiedział, pamiętam. Mistrzostwo i awanse się robi z zespołami z dołu. 2:0 wygraliśmy, co więcej?
[ad=rectangle]
Ale zwłaszcza początek spotkania z GKS-em Tychy nie był łatwy.
- Tak. Wiadomo jak to jest, presja... Oni są pod presją, my jesteśmy pod presją. My musieliśmy wygrać, żeby mieć spokój przed nowym tygodniem. Też jednak nie patrzymy na tę tabelę. Jak wygramy wszystko, to nikt nam nie zabierze awansu.
Właśnie, jak się gra z taką świadomością, że w przypadku braku zwycięstwa, trzeba patrzeć na rywali. Przed tym meczem w sumie mieliście tylko trzy punkty przewagi.
- Termalica ostatnio pokazała, jak to się robi. My i Wisła Płock graliśmy przed nimi trzy kolejki z rzędu. My wygraliśmy, oni musieli radzić sobie z tą presją, poradzili sobie. To cechuje naprawdę dobre zespoły, bo to jest myśl, że jak przegrasz, to zawsze mogą doskoczyć do ciebie. I już się zaczyna myślenie co i jak. My nie myślimy. My skupiamy się przede wszystkim na kolejnym spotkaniu. Nie o tym, co będzie i jak, tylko co jest tu i teraz.
Nie ma takiej presji?
- Nie ma. Tu i teraz. Najważniejszy jest mecz, tylko i wyłącznie. Jak wygramy wszystko, to jesteśmy w ekstraklasie. Jakbyśmy tak nie myśleli, to byśmy nie wygrywali.
Jedenaście ostatnich meczów i żadnej porażki...
- Do tego trzeba doliczyć jeszcze trzy ostatnie spotkania z tamtego roku. To już jest czternaście meczów. Naprawdę jesteśmy w formie, chłopaki wchodzący z ławki też. Trzymamy poziom.
Ostatnia kolejka zapowiada się ciekawie, bo zmierzycie się z Termalicą.
- Myślę, że jak będziemy wygrywać, to my już wcześniej sobie zapewnimy awans, ale... Ale nie myślę o tym. Skupiam się teraz na tej wygranej z GKS-em Tychy, naprawdę. Trener nas tego nauczył. Mamy różne zajęcia pod względami mentalnymi, aby myśleć o tym, co się dzieje tu i teraz. Najbliższy mecz to jest jak finał. Tak się przede wszystkim wygrywa. Mamy takie zdjęcie - wejście na sam szczyt, to jest każdy kolejny etap. Teraz z GKS-em Tychy to był kolejny etap, który przeszliśmy i już myślimy o kolejnym - Arka Gdynia tylko i wyłącznie.
Sam to musisz stwierdzić, że patrząc na to, jak wyglądaliście rok temu, to wiele się zmieniło. I wasza gra, zachowanie na boisku...
- Oczywiście, że tak. Wiele się zmieniło. Na pewno tworzymy monolit, kolektyw na boisku i poza nim. To ma bardzo duży wpływ. Przede wszystkim odzyskaliśmy tę radość na boisku, bo cieszymy się wszyscy razem. Nie ma indywidualności. Nie ważne kto strzela. Najważniejszy jest zespół i tego zespołu brakowało. Nie mówię, że jest idealnie, bo nigdy nie jest idealnie, zawsze można coś poprawiać, ale dajemy radę i cały czas musimy trzymać ten poziom.