Podczas jednej z gier Jerome Boateng zaatakował Roberta Lewandowskiego wślizgiem, co wyraźnie nie spodobało się napastnikowi, który rzucił się niemal z pięściami na kolegę z drużyny. Na boisku treningowym doszło do awantury, a piłkarzy musieli uspokajać inni zawodnicy. Po chwili Pep Guardiola odesłał krewkich graczy do szatni.
[ad=rectangle]
Czy zdarzenie będzie miało reperkusje? Niemiecki mistrz świata bagatelizuje całą sytuację. - Nie chcesz przegrać i drugi zawodnik także nie chce przegrać. Czujesz się niesprawiedliwie potraktowany, a tak samo odczuwa rywal - w takich okolicznościach po prostu dochodzi do starć. W futbolu to nic nadzwyczajnego i zdarza się w każdym zespole. Wszystko przez emocje, które wzięły górę - przekonuje Boateng.
- To pokazuje, że na każdym treningu dajemy z siebie wszystko i wciąż jest między nami ogień. Ludzie myślą, że przebywamy już na urlopach, a to - jak widać - nieprawda - dodaje środkowy obrońca, który w sobotę podobnie jak Lewandowski wystąpi po raz ostatni w tym sezonie w bawarskim zespole. Rywalem drużyny Guardioli będzie FSV Mainz.