"Zagraj, zagraj ja za dawnych lat" - śpiewają często kibice Górnika Zabrze, motywując piłkarzy do lepszej gry i kolejnych zwycięstw. Piosenką tą kibice Trójkolorowych nawiązują do lat największych sukcesów śląskiego klubu, gdy ten sięgał po najwyższe laury zarówno na polskich, jak i europejskich boiskach.
Mimo to, że dziś klubowi z Roosevelta daleko jest do lat dawnej świetności, a zawodnicy także nie czarują umiejętnościami jak m.in. Hubert Kostka, Stanisław Oślizło, Erwin Wilczek czy Włodzimierz Lubański, to w środowy wieczór piłkarzom zabrzańskiej drużyny udało się pobić rekord sprzed 43 lat.
[ad=rectangle]
Mowa o serii spotkań z udziałem Górnika, w których padała przynajmniej jedna bramka. Drużyna z Zabrza sprzed czterech dekad, naszpikowana gwiazdami została pobita przez podopiecznych Józefa Dankowskiego i Roberta Warzychy. Świetna passa meczów z rzędu z przynajmniej jednym trafieniem zatrzymała się przed laty na 45. Środowa porażka zabrzan była 46 meczem z udziałem tej drużyny, w której piłka wpada do siatki.
- Nie mam nic przeciwko temu, że chłopaki pobili nasz rekord. Dziś piłka jest zupełnie inna i cieszy to, że Górnik Zabrze gra widowiskowy futbol, a nie nudzi kibiców meczami zakończonymi bezbramkowym remisem. Szkoda, że rekord ten został pobity meczem, w którym zespół nie zdobył punktów, ale było blisko. Zawiodła tylko skuteczność - ocenia Stanisław Oślizło, kapitan złotej jedenastki 14-krotnych mistrzów Polski.
Na pobicie rekordu piłkarze z Zabrza potrzebowali 438 dni. Serię rozpoczęli 7 marca 2014 roku w Bydgoszczy (1:3), zaś rekord pobili 20 maja 2015 roku. Niewykluczone, że obecnej ekipie uda się wyśrubować nowy rekord, jeśli podtrzymają passę na dłużej.
Przez ten czas Górnik odniósł 15 zwycięstw, 14 razy remisował i 17 razy przegrywał. Bilans bramkowy wynosi 63-72. Łącznie padło zatem 135 bramek, co daje świetną średnią 2,93 trafienia na mecz.