56-letni Włoch prowadzi Królewskich od czerwca 2013 roku i w pierwszym sezonie pod jego skrzydłami Real wygrał Ligę Mistrzów, na triumf w której czekał 12 lat. Do tego Królewscy dołożyli Puchar Hiszpanii, a jesienią 2014 roku klubowa gablota została wzbogacona też o Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata.
[ad=rectangle]
W drugim sezonie Los Blancos polegli jednak na wszystkich frontach: z Ligi Mistrzów wyeliminował ich Juventus Turyn, Primera Division wygrała FC Barcelona, a z Pucharu Króla wyrzuciło ich Atletico Madryt. Sezon bez żadnego z trzech najważniejszych trofeów to rzadkość w Realu, więc nad Ancelottim zaczęły zbierać się czarne chmury. Hiszpańskie media spekulują już, że od czerwca Królewskich poprowadzi nowy szkoleniowiec, wymieniając w tym kontekście Rafę Beniteza czy Juergena Kloppa.
- Nie rozmawialiśmy jeszcze o mojej przyszłości. Ciągle myślę o sobie, jako o trenerze Realu. Po meczu ostatniej kolejki, w niedzielę albo w sobotę spotkam się z władzami klubu i będziemy rozmawiać o przyszłości. Wydaje mi się, że zostanę i chciałbym kontynuować rozpoczętą pracę. Jeśli będzie mi dane ją kontynuować, będę szczęśliwy, ale jeśli stanie się inaczej, to będę zadowolony z tych dwóch lat, które tu spędziłem - mówi Włoch, który poprowadził Real do upragnionego przez klub dziesiątego triumfu w Lidze Mistrzów.
Ancelotti przyznał, że nie jest zmartwiony ewentualnymi rozmowami Realu z innymi szkoleniowcami. - Jeśli faktycznie tak jest, to jest to normalne, że klub prowadzi rozmowy z innymi trenerami. Zawsze są rozmowy, zawsze pojawiają się nazwiska. Jestem zaskoczony tym, że ktokolwiek jest tym zaskoczony.