Z perspektywy Ruchu Chorzów to nie tak miało wyglądać. Niebiescy mieli pokonać PGE GKS Bełchatów i niemal zapewnić sobie ligowy byt. Tymczasem po dość zaskakującej porażce podopieczni Waldemara Fornalika mają cztery punkty przewagi nad strefą spadkową, ale w najbliższych kolejkach czekają ich dwa mecze wyjazdowe.
[ad=rectangle]
Po spotkaniu trener Niebieskich wskazał zdarzenie, które miało duże znaczenie dla losów gry. - Zszedł kontuzjowany Filip Starzyński i wówczas zaczęły się nasze problemy - powiedział Fornalik. Zmiennik "Figo" Michał Efir długo nie potrafił wejść w mecz i niemal każdy kontakt z piłką początkowo kończył się dla niego stratą. - Spotkanie nam nie wyszło. Od początku było widać, że goście są bojowo nastawieni. Już w meczu z Piastem widać było u nich progres, mimo że wysoko przegrali. W spotkaniu z nami byli świetnie dysponowani, a my po wymuszonej zmianie straciliśmy z przodu moc - dodał opiekun Niebieskich.
Mimo problemów chorzowianom udało się doprowadzić do remisu, ale potem goście zdobyli dwa gole. Ruch złapał kontakt, a w końcówce bełchatowianie dobili Niebieskich za sprawą Arkadiusza Piecha. - Arek był świetnie dysponowany, goście przeprowadzili cztery akcje i padły z nich cztery gole - martwił się Waldemar Fornalik. - Przed nami ważne mecze i szybko musimy zapomnieć o spotkaniu z bełchatowianami - zakończył trener Ruchu Chorzów.